„W miasteczku tak małym jak Santiago de Compostella każdego dnia przygotowuje się pół miliona posiłków. Jedne są duże, inne małe. Jedne lekkie, inne ciężkie. Pełne dania i przekąski. Są jedzone w towarzystwie albo samotnie. Czasem zdarza się coś niespodziewanego i świat przybiera inny smak. Stół bowiem to nie tylko jedzenie. Przy stole otwierają się usta. Ale też dusza. W tym mieście jest więc codziennie pół miliona chwil, które mogą zmienić smak życia".
Takim komentarzem zaczyna się film Jorge Coiry „18 spotkań przy stole". Akcja toczy się w ciągu jednego dnia. 18 spotkań to 6 śniadań, 6 obiadów i 6 kolacji.
Obserwujemy różnych bohaterów. Dwaj „wczorajsi" faceci, szef i jego świeżo przyjęty do roboty pracownik, wypalają rano ostatniego papierosa, pijąc colę z lodem. Trzydziestoletnia kobieta wyprawia do szkoły synka, uliczny grajek śpiewa, zbierając datki do kapelusza, ktoś wpada do knajpki na poranną kawę i podrywa barmankę, młody macedoński emigrant kradnie kawałek kiełbasy ze sklepu.
Aktor – „gwiazdor drugiego planu" przygotowuje śniadanie dla ukochanej kobiety, która ma go odwiedzić. Gdzieś piją razem kawę dwaj kochankowie. Gdzieś przy kuchennym stole siedzi para staruszków.