Wszystko zaczęło się od śmierci Stalina 5 marca 1953 roku. „Był naszym najlepszym, najmądrzejszym nauczycielem" – czytał smutnym głosem lektor Polskiej Kroniki Filmowej.
By tę śmierć godnie opłakać i uczcić władze podjęły jeszcze tego samego dnia decyzję, by Katowice przemianować na Stalinogród. Nadanie „najdumniejszego z imion" okazało się nie lada zaszczytem, bo byli i inni pretendenci do nazwy „Stalinogród" - ponoć zabiegała o ten honor i Łódź, ale ci, którzy mogliby tę inicjatywę rozniecić – czuli się niegodni podjęcia tak doniosłego zadania.
Ostatecznie, Gustaw Morcinek, nauczyciel i autor lektur szkolnych, firmował apel o zmianę nazwy miasta Katowice. Władzy zależało na podtrzymaniu wrażenia, że inicjatorami tej akcji byli zrozpaczeni śmiercią Stalina mieszkańcy Katowic. Ostatnie zdanie odezwy brzmiało: „W ten sposób Józef Stalin żyć będzie wiecznie w umysłach i sercach tych wszystkich, którzy pragną sprawiedliwości i pokoju, a więc prawie całej ludzkości na kuli ziemskiej".
Dzisiejsi komentatorzy mówią, że Morcinek został do tego zmuszony. Ale i tak stał się bohaterem czarnej legendy...
Już 9 marca, w dniu pogrzebu Stalina, w Katowicach zdążono pozmieniać wszystkie szyldy z nazwą miasta, a na dworcu przyjezdnych witał głos z megafonu: „Tu stacja Stalinogród, byłe Katowice". Kiedy ktoś jadąc nawet w pierwszych dniach po zmianie prosił o bilet kolejowy do Katowic – słyszał, że takiego miasta nie ma...