– Nie sądzę, aby pisarze, malarze czy filmowcy tworzyli, gdy mają coś do powiedzenia – powiedział kiedyś Stanley Kubrick – Tworzą wówczas, gdy coś czują. I dlatego, że kochają jakąś formę.
Jego filmy takie właśnie są: doskonałe w formie i przesycone emocjami. Zaskakujące i pełne przerażenia światem. Bardzo osobiste, odbijające złożoną osobowość artysty. Nie stawały się wielkimi przebojami kasowymi i nie zbierały wyłącznie entuzjastycznych recenzji. Ale, jak każde dzieło sztuki, nie pozostawiały widzów obojętnymi.
Kubrick (rocznik 1928) w wieku 17 lat był już fotoreporterem czasopisma „Look". W 1950 roku opuścił jednak zespół i postanowił robić filmy. Trzy lata później za 40 tys. dolarów zrealizował pierwszy film fabularny „Strach i pożądanie". Był jego scenarzystą, reżyserem, montażystą, producentem. W 1954 roku założył własną firmę. Tam w 1956 roku powstał dramat sensacyjny „Zabójstwo", a rok później wojenne „Ścieżki chwały".
W zestawie wydanym przez firmę Galapagos znalazły się najgłośniejsze tytuły Stanleya Kubricka. Także ten pierwszy zrealizowany w Anglii: ekranizacja „Lolity" Nabokova. Tej opowieści o miłości dojrzałego mężczyzny i nastolatki nie mógłby zrobić w purytańskiej Ameryce.
"Odyseę kosmiczną: 2001" część krytyki przyjęła jako rzecz mocno pretensjonalną, inni uznali film za objawienie, analizowali symbolikę świata zdominowanego przez technikę, zachwycali się efektami specjalnymi (nagrodzonymi zresztą Oscarem) i pięknem wizualnym.
Katastroficzna wizja pojawiła się również w nakręconej w 1971 roku „Mechanicznej pomarańczy". Pełno tu było nihilizmu i anarchii, przemocy i cynizmu. W ponurych obrazach świata przyszłości odbijały lęki Kubricka i jego spojrzenie na człowieka, na mroki duszy, na deformacje i patologie.
Swoje filmy przygotowywał starannie, pedantycznie, nierzadko po kilka lat. Dokładnie planował każdy kadr, każde ujęcie. Zdjęcia do znakomitej adaptacji powieści Thackeraya – „Barry Lyndon"(1975) — trwały 300 dni!