Przez 37 lat prowadził zapiski dotyczące codziennego i odświętnego życia jego rodziny – jeden tom na każdy kolejny rok. Tyle też powstawał film Heleny Trestíkovej, która zainspirowała powstanie tak niecodziennej wówczas rodzinnej kroniki. Film opowiada historię Jany i Petra Kettnerów od dnia ich ślubu w 1974 roku, poprzez narodziny pierwszego dziecka, syna Honzy po współczesność.
- Nie przeszkadzało mi, że inne dzieci są ładniejsze, może dlatego, że on jest mój – mówiła z rozbrajającą szczerością i szczęściem w oczach młoda mama jeszcze w szpitalu.
„Naród czechosłowacki ufa Partii” – sączyło się wówczas z tamtejszych mediów. Ale dla rodziców ważniejsze były nieprzespane noce, pierwszy ząbek Honzy, jego pierwszy dzień w żłobku – opowieść o ich rodzinie wpisująca się w szerszą społeczną i narodową historię. Potem były kolejne ważne zdarzenia – narodziny córeczki Anulki, chwile rodzinnego szczęścia budowanego dzień po dniu. Czeska flaga w kosmosie i piosenki Karela Gotta słuchane przez kosmonautów w przestrzeni międzyplanetarnej były zaledwie w tej sytuacji tłem.
- Życie w systemie totalitarnym nie było takie najgorsze jeśli się miało rodzinę – wspomina Jana.
A łatwo wcale nie było, bo powiększająca się rodzina musiała wyprowadzić się z Pragi i zorganizować nowe życie w wyremontowanym, wcale nie komfortowym domu. Zdjęcia utrwaliły jednak roześmianych rodziców i dzieci, z ich twarzy promieniuje szczęście…