- Teraz wiemy, że leki opioidowe są bezpieczniejsze i skuteczniejsze niż myśleliśmy – przekonywał w latach 90. spokojnym głosem, budzący zaufanie mężczyzna z ekranu telewizora. – Powinny być częściej przepisywane pacjentom z chronicznym bólem.
Dodawano, że zagrożenie uzależnienia dotyczy mniej niż jednego procenta zażywających te przeciwbólowe specyfiki. W ten sposób dano oficjalnie zielone światło na długoterminowe zażywanie leków przeciwbólowych. Kilka lat później te stwierdzenia okazały się kłamstwem - firma reklamująca swe leki zapłaciła gigantyczną karę, ale branża zgarniająca wielomiliardowe zyski z produkcji przeciwbólowych leków – wciąż ma się świetnie.
W USA trwa największa narkotykowa epidemia w historii. Na skutek przedawkowania opioidów umiera więcej osób niż ginie w wypadkach czy morderstwach. Badania mówią, że 80 procent uzależnionych od heroiny zaczynało od przyjmowania opioidów. Stosując je codziennie, można się uzależnić fizycznie już w tydzień. Nastolatki, którym przepisywane są leki z tej grupy, jako dorośli uzależniają się trzy razy częściej niż inni.
Od tabletek do heroiny droga okazuje się wcale nie tak daleka jak się w pierwszej chwili zdaje. Pokazują to historie czterech amerykańskich rodzin, które borykały się z tym problemem – i nie miały na początku pojęcia, że zażywanie leków przepisanych przez lekarza na receptę zakończy się tragicznym w skutkach uzależnieniem.
Bohaterką jednej z historii jest młoda kobieta, która po raz pierwszy dostała silne przeciwbólowe środki, gdy miała 16 lat i cierpiała na ataki bólu z powodu kamicy nerkowej. Leki przyjmowała coraz częściej i zaczęła zwiększać ich dawki. A potem jeszcze dzieliła się nimi z siostrą. Uznała, że skoro przepisał je lekarz – nie mogą zaszkodzić… Czuła się coraz lepiej i brała coraz więcej. Potrzeba tego „szczęścia” rosła tak, że zaczęła brać heroinę dożylnie. Straciła rodzinę i prawo do opieki nad dwuletnią córeczką. Siostra walkę z uzależnieniem przegrała…