Reklama

Karlowe Wary: Pytania o cenę wolności

Tegoroczny, niezwykle różnorodny festiwal pokazał, jak ważne jest kino naszego regionu Europy.

Aktualizacja: 09.07.2017 19:16 Publikacja: 09.07.2017 18:52

Eliane Umuhire i Jowita Budnik ze wspólną nagrodą aktorską za kreacje w filmie „Ptaki śpiewają w Kig

Eliane Umuhire i Jowita Budnik ze wspólną nagrodą aktorską za kreacje w filmie „Ptaki śpiewają w Kigali”.

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Karlowych Warów

Wrażenia po werdykcie jury 52. Festiwalu Filmowego w Karlowych Warach to przede wszystkim radość z powodu nagród dla Jowity Budnik i Eliane Umuhire za kreacje w filmie „Ptaki śpiewają w Kigali" Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego.

Zagrały one dwie kobiety, które w 1994 roku w Rwandzie przeszły przez piekło ludobójstwa. Widziały rozpętaną nienawiść, kobiety, dzieci, mężczyzn zabijanych maczetami przez sąsiadów, bo pochodzili z innego plemienia. Anna i Claudine straciły najbliższe osoby i muszą żyć dalej.

„Ptaki śpiewają w Kigali" to opowieść o ich relacjach. O żałobie, cierpieniu, ale też o próbie zachowania godności i trudnym podnoszeniu się po tragedii. W ten bardzo mocny film Budnik włożyła swoją wielką wrażliwość, dla Umuhire to było bolesne spojrzenie we własną przeszłość.

Generalnie jednak werdykt jurorów przyniósł poczucie konsternacji, bo najważniejszy laur – Kryształowy Globus – przypadł czeskiemu filmowi „Mały Krzyżowiec" Vaclava Kadrnka. To powolna opowieść osadzona w XIII wieku o rycerzu szukającym synka, który zapewne przyłączył się do dziecięcej krucjaty. Ta nagroda nie oddaje ducha przeglądu, w którym reżyserzy pokazali filmy o najbardziej palących problemach współczesności.

Reklama
Reklama

Na wschód od Zachodu

To był najlepszy konkurs w Karlowych Warach od lat. Dyrektor programowy Karel Och postawił na kino z Europy Środkowo-Wschodniej. Filmy z naszego regionu zdominowały nie tylko sekcję „Na wschód od Zachodu", lecz też konkurs główny. I zrobiło się ciekawie. Bo mistrzowie pokazują filmy w Cannes, Berlinie, Wenecji, Toronto, San Sebastian. Na inne imprezy z Francji, Włoch, Hiszpanii czy Niemiec docierają najczęściej tytuły nieprzyjęte na tych dużych festiwalach.

Tymczasem w naszym regionie powstają doskonałe filmy, bo tu twórcy rozliczają się z przeszłością, pytają o cenę wolności. Pokazują społeczeństwa, w których stara mentalność walczy z nową, obserwują rodzące się nacjonalizmy.

Faworyzowana przez krytyków „Arytmia" Borysa Chlebnikowa nie może zostawić widza obojętnym. Jej bohater, lekarz z pogotowia, wyjeżdża do nagłych przypadków. Jest wrakiem, jego małżeństwo się rozpada, konfliktowy charakter skłóca go z wieloma ludźmi Pracę za to traktuje poważnie i nie zamierza się podporządkować regułom narzucanym przez nowe kierownictwo szpitala: 20 minut na wizytę i oddać żywego pacjenta do szpitala, bo liczy się statystyka. A on ratuje ludziom życie.

Chlebnikow pokazuje pośpiech, niezostawiający miejsca na prywatność, dorastanie do partnerstwa z drugą osobą, ale przede wszystkim współczesną Rosję. Oleg nie miesza się do polityki, robi swoje tak, jak nakazuje mu sumienie. To też jest rodzaj oporu: nieuleganie absurdom, wewnętrzne poczucie wolności. Zasłużona nagroda aktorska dla Aleksandra Jaczenki.

Rozliczenia przeszłości

Dokumentalista Alen Drljević, przygotowując film „Mężczyźni nie płaczą" (nagroda specjalna jury), zainspirował się działaniami psychiatrów, próbujących pomóc ludziom niedającym sobie rady z demonami wojny. Pokazał rodzaj obozu w górskim kurorcie, gdzie spotykają się razem Serbowie, Chorwaci i Bośniacy na psychoterapeutycznych sesjach. Odgrywają trudne sytuacje, próbują zrozumieć odczucia niedawnego wroga. Starają się pokonać lęki, złość, brak zaufania, animozje.

– Czasem łatwiej załatać dziurę po kuli w murze niż wyrwę w ludzkiej duszy – mówi reżyser. – A przecież jeśli traum nie oswoimy, nie będziemy mogli zająć się tym, co ważne dzisiaj: nędzą czy korupcją w naszych krajach.

Reklama
Reklama

Do niedalekiej przeszłości cofnął się też George Owiszwili, przywołując w „Khibali" epizod z najnowszej historii Gruzji. W 1991 roku, w pierwszych wolnych wyborach, prawie 90 procent głosów dostał Zwiad Gamsachurdia. Rok później był autorytarnym władcą i został odsunięty. Zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w 1993 roku w górach Abchazji. Jednak Owiszwili nie ocenia, pokazuje osamotnienie człowieka, próbuje zrozumieć jego fenomen.

Dzisiejsze kryzysy

Reżyserzy nie są też obojętni na uchodźców. Obok Rwandyjki z filmu Joanny i Krzysztofa Krauzego na ekranie pojawili też inni ludzie szukający namiastki bezpiecznego życia poza własną ojczyzną: Ukraińcy szmuglowani w nieludzkich warunkach do Słowacji w „Linii" Petera Bebjaka czy Syryjczycy przerzucani przez granicę przez żyjącą z tego biznesu rodzinę w „Więcej" Turka Onura Saylaka.

Rumunka Iulia Rugina w „Breaking News" pokazuje manipulacje w mediach. Podczas ewakuacji starej fabryki ginie w wypadku budowlanym operator telewizyjny. Reporter, który z nim pracował, przygotowuje materiał o nim, stając się świadkiem zakłamywania faktów. To ważny film w dobie fake newsów, podobnie jak niezauważona przez jury francuska „Corporate" pokazująca bezduszność i zakłamanie wielkich korporacji.

Czesi przygotowali znakomity konkurs. Trochę szkoda, że jurorzy z USA, Kolumbii, Monako i Niemiec nie potrafili tego docenić, przyznając główną nagrodę jedynemu filmowi w konkursie, który znalazł się poza dzisiejszym czasem. ©?

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama