Będzie to miało duże znaczenie przy rozstrzygnięciu pozwu PZU przeciwko Skarbowi Państwa o zapłatę 68 mln zł.
Przed kilku laty kontrola urzędu skarbowego zakwestionowała właśnie zasady ustalania tych ulg, mianowicie 50-proc. ulgę na ubezpieczenie komunikacyjne kombatantów. PZU obliczał ją od stawki podstawowej. Zdaniem ministra finansów, który refundował PZU te wydatki, należało wcześniej poodliczać zwykłe ulgi, np. za bezszkodową jazdę, i dopiero liczyć ulgę kombatancką. Ta różnica jest osią sporu, który opiewa na 68 mln zł, nie licząc odsetek.
Chodzi o lata 1995 – 2001. Wcześniej MF refundowało w całości ulgi, inna rzecz, że mniejszy był krąg uprawnionych, o co za tym idzie – problem finansowy też. Od 2003 r. to wsparcie dla kombatantów zniesiono. Ulgi zostały tylko inwalidom wojennym i refundują je organy rentowe. Jako podstawę prawną swoich pretensji PZU wskazuje przepisy o odpowiedzialności (deliktowej) Skarbu Państwa za brak klarownych zasad refundacji.
Wracając do sporu, pełnomocnicy PZU Mariusz Królak i Włodzimierz Sekuter mówili przed sądem, że podległy ministrowi finansów urząd stwierdził nieprawidłowości w liczeniu ulg, i tego samego argumentu używa się w sporze o refundację. Radcowie Prokuratorii Generalnej Marek Miller i Agnieszka Kajda replikowali, że pozwanym nie jest minister finansów, ale Skarb Państwa (reprezentuje go Prokuratoria). Sprzeciwiali się też zaliczeniu do dowodów wydruków komputerowych dotyczących ulgowych ubezpieczeń. Ich zdaniem nie można po nie sięgać, gdy są oryginalne dokumenty, czyli polisy.
Chodzi zaś o grubo ponad 100 tys. polis sprzed kilku lat i badanie ich, choćby przez biegłego, znacznie przedłużyłoby proces.