Bez papieru się nie obejdzie

Od kilku tygodni jednostki różnych funduszy inwestycyjnych można kupować nie tylko w mBanku czy MultiBanku, ale też na niezależnej platformie. W specjalnym serwisie aukcyjnym banki licytują się, który pożyczy pieniądze klientowi najtaniej. Zupełną nowością w Polsce są społecznościowe serwisy finansowe

Aktualizacja: 26.03.2008 13:10 Publikacja: 26.03.2008 13:09

Bez papieru się nie obejdzie

Foto: Rzeczpospolita

Internet świetnie nadaje się do zawierania różnego rodzaju transakcji. Świadczą o tym rosnące obroty w e-sklepach czy coraz większa popularność serwisów aukcyjnych. Szybko przybywa też użytkowników bankowości internetowej. Globalna sieć daje łatwy dostęp do informacji o usługach finansowych, jednak w Polsce swobodne zawieranie transakcji online jest mocno utrudnione.

Przypuśćmy, że osoba dysponująca nadwyżką finansową chciałaby ją ulokować na koncie oszczędnościowym w tym banku, który akurat proponuje najwyższe stawki. Samo porównanie ofert jest bardzo łatwe, można nawet znaleźć serwisy prezentujące gotowe zestawienia. Jednak by zdeponować w danym banku pieniądze, trzeba już podpisać z nim umowę w sposób tradycyjny. Podobnie gdy po tygodniu czy dwóch inny bank przedstawi lepszą ofertę, przeniesienie tam pieniędzy będzie wymagać wizyty w placówce tej drugiej instytucji.

Oszczędzanie, ale też korzystanie z innych produktów finansowych przez Internet, stałoby się znacznie prostsze, gdyby powszechnie funkcjonował elektroniczny odpowiednik dowodu osobistego i odręcznego podpisu, czyli bezpieczny podpis elektroniczny. Wtedy zamiast wędrówki od oddziału do oddziału wystarczyłoby dołączyć do dyspozycji cyfrowej sygnaturkę jednoznacznie potwierdzającą tożsamość osoby składającej wniosek lub podpisującej umowę.

Na razie jednak niewielu klientów ma certyfikaty pozwalające składać podpis elektroniczny. W dodatku nawet ci nieliczni, którzy już zainwestowali w nowoczesne rozwiązanie, nie mają gdzie z niego korzystać. Poza nielicznymi wyjątkami instytucje finansowe nie są przystosowane do akceptacji i weryfikacji zleceń podpisanych w ten sposób. Wprawdzie pojawiły się oznaki, że przełom jest już blisko (patrz ramka), jednak na razie internetowy biznes musi sobie radzić za pomocą innych rozwiązań.

Z weryfikacją tożsamości klienta najmniejszy problem mają sklepy internetowe. Sprzedawca może założyć, że jeśli ktoś opłacił zamówienie opatrzone konkretnym numerem, to życzy sobie wysyłki kupionego towaru pod adresem wskazanym w zamówieniu. Nieco trudniejsza jest sytuacja wtedy, gdy klient płaci przy odbiorze; tu sklep często potwierdza zamówienie w sposób tradycyjny (telefonicznie), a i tak ponosi ryzyko, że część zleceń okaże się głupim żartem.

Z tradycyjnego kanału korzysta też serwis aukcyjny Allegro. Aby konto użytkownika stało się w pełni funkcjonalne, musi on odebrać przesyłkę pocztową wysłaną na adres korespondencyjny podany w zgłoszeniu. To prosta, ale też dosyć skuteczna metoda walki z internetowymi dowcipnisiami lub oszustami.

Serwisy świadczące usługi finansowe muszą dbać o bezpieczeństwo w jeszcze większym stopniu niż e-sklepy czy portale aukcyjne. Muszą więc mieć pewność, że użytkownik składający zlecenie jest tą osobą, za którą się podaje.

Dlatego sytuacja jest najprostsza, gdy usługi świadczone są w ramach elektronicznego dostępu do konta bankowego. Wtedy niepotrzebna jest dodatkowa weryfikacja użytkownika. Wystarczy, że bank sprawdził jego tożsamość w momencie uruchamiania zdalnego dostępu do konta. Z drugiej strony dostępność takiej platformy jest bardzo ograniczona. Mogą z niej korzystać tylko klienci danego banku: posiadacze ROR, a niekiedy też użytkownicy kart kredytowych.

W ramach serwisów bankowych dostępne są przede wszystkim usługi związane z bieżącą obsługą rachunku, możliwość założenia lokaty lub kupienia jednostek funduszy inwestycyjnych. Często w serwisie dostępne są tylko fundusze TFI z grupy kapitałowej banku. Można jednak spotkać i bardziej rozbudowane rozwiązania, takie jak w mBanku i MultiBanku. Tam klienci mają do dyspozycji fundusze kilkunastu towarzystw, a dodatkowo są zwolnieni z opłat dystrybucyjnych.

W ramach systemów internetowych poszczególnych banków zdarzają się i mniej typowe propozycje. Do takich trzeba zaliczyć aukcje lokat terminowych organizowane przez Millennium. Nominalne oprocentowanie takich lokat jest wyższe niż tradycyjnych depozytów, jednak realne nie wygląda już tak atrakcyjnie, gdy uwzględni się fakt, że aukcje odbywają się co tydzień, a pieniądze przyjmowane są na 15 dni. To oznacza, że przez kolejnych 6 dni środki muszą przeleżeć na ROR, by dało się je ulokować podczas kolejnej aukcji. Jednak jest to produkt ciekawy, budzący emocje i jak mówią przedstawiciele banku, cieszy się dużym zainteresowaniem.

Oryginalnym rozwiązaniem są też pasaże handlowe powiązane z systemami bankowości internetowej wybranych banków (BPH, BZ WBK, Nordea Bank). Posiadacz konta z dostępem przez Internet może w uproszczony sposób dokonywać zakupów w wybranych sklepach internetowych i zapłacić za nie wewnętrznym, błyskawicznym przelewem. Dodatkowym plusem jest zwiększona wiarygodność sklepów współpracujących z bankiem, natomiast minusem dość wysokie ceny.

Dostęp przez Internet do rachunków oferują też biura maklerskie. Można w ten sposób handlować akcjami czy obligacjami notowanymi na giełdzie. Dla wielu inwestorów takie rozwiązanie jest bardzo atrakcyjne, bo liczy się przecież szybkość reakcji na zmieniające się notowania.

Polscy klienci mogą też korzystać z całej gamy serwisów niepowiązanych bezpośrednio ani z rachunkiem bankowym, ani maklerskim, a więc dostępnych dla wszystkich chętnych. Jednak i tam trzeba liczyć się z ograniczeniami, jakie wynikają z małej popularności podpisu elektronicznego. Niezbędne jest więc zawarcie papierowej umowy z operatorem platformy. W przeciwnym razie narzędzie dostępne w Internecie może służyć tylko do porównywania ofert.

Internetowe platformy pozwalają osobom dysponującym umiarkowanym kapitałem spróbować swoich sił na rynku walutowym. Kilka tysięcy złotych wystarczy, by otworzyć rachunek inwestycyjny i kupować kontrakty na różnice kursowe. Ich działanie w uproszczeniu polega na tym, że inwestor wybiera parę walut i obstawia, czy kurs jednej wobec drugiej będzie rósł czy spadał. Dzięki mechanizmowi dźwigni finansowej instrument pozwala bardzo szybko zarabiać, ale też naraża na bardzo duże straty, jeżeli prognozy się nie sprawdzą. Zmiana kursu o pół procentu zwiększa lub zmniejsza zainwestowany kapitał o 50 procent. Najpopularniejsza para walut to euro/dolar (tu widełki między kursem kupna a sprzedaży są najmniejsze). Krajowi inwestorzy chętnie obstawiają też zmiany kursów obu tych walut wobec złotego.

zapewniają m.in. platformy platformy www.xtb.pl, www.efixpolska.pl, www.tms.pl i www.idmtrader.pl. Zainteresowany inwestor musi oczywiście podpisać umowę z platformą, z której zamierza korzystać.

Od kilku tygodni na niezależnej platformie można także kupować jednostki funduszy inwestycyjnych. Na początku marca wystartował bowiem serwis Multifund. pl, który pozwala użytkownikom bez opłat dystrybucyjnych zainwestować w ponad 200 funduszy, także zagranicznych towarzystw.

W odróżnieniu od podobnie działających platform mBanku czy MultiBanku, tu nikt nie wymaga od użytkownika, by zakładał ROR w konkretnym banku. Konieczna jest natomiast rejestracja w serwisie i aktywacja konta. Procedura składa się z dwóch etapów. W pierwszym użytkownik musi wypełnić elektroniczny formularz, w drugim podpisać papierową umowę dostarczoną przez kuriera. Przy jej podpisaniu następuje też weryfikacja tożsamości.

Poszukując kredytu, można samodzielnie porównywać oferty banków, można poprosić o pomoc doradcę finansowego, można też ogłosić aukcję, na której to banki będą licytowały się, który pożyczy pieniądze najtaniej.

Taką możliwość daje serwis aukcjekredytowe.pl. Użytkownik może w nim określić najważniejsze dla niego warunki kredytu i czekać na propozycje. Udział w takiej licytacji, w odróżnieniu od klasycznych serwisów aukcyjnych, w których licytuje się książki, płyty czy inne przedmioty, nikogo do niczego nie zobowiązuje. Osoba poszukująca kredytu nie ma obowiązku, by faktycznie podpisać umowę z bankiem, który przedstawił najkorzystniejszą cenowo ofertę. Podobnie bank nie ma obowiązku, by takiego kredytu udzielić. Klient musi najpierw przejść standardową procedurę badania zdolności kredytowej. Bank sprawdza też zaproponowane zabezpieczenia. Aukcje warto więc traktować przede wszystkim jako sposób, by łatwo i szybko porównać warunki, na jakich banki gotowe są pożyczyć określoną sumę na wybrany przez klienta okres.

Zupełną nowością w polskim Internecie są platformy typu social lending, a więc społecznościowe serwisy finansowe, kojarzące osoby potrzebujące pożyczki z takimi, które dysponują nadmiarem wolnej gotówki i chcą ją zainwestować (monetto. pl, finansowo.pl). Pomysł jest prosty. Skoro oprocentowanie lokat w banku rzadko jest wyższe niż 5 proc. rocznie, a oprocentowanie pożyczek gotówkowych zwykle przekracza 15 proc., zarówno pożyczkobiorca, jak i pożyczkodawca będą żywo zainteresowani pożyczeniem pieniędzy na około 10 proc. w skali roku.

Serwis nie jest stroną takiej umowy, nie ma wpływu na wysokość oprocentowania, jakie uzgodnią obie strony. Weryfikuje jedynie tożsamość użytkowników, ułatwia przekazanie pożyczki i spłatę rat, udziela rad dotyczących bezpieczeństwa, w razie potrzeby pomaga w windykacji należności.

Zgodnie z polskim prawem bezpieczny podpis elektroniczny można stosować od kilku lat, ale na razie posługuje się nim niewiele osób. Mało jest też miejsc, w których można go użyć. W tym roku sytuacja powinna się zmienić.Od lipca firmy, które mają obowiązek składania deklaracji do ZUS drogą elektroniczną, a dotąd posługiwały się podpisem niekwalifikowanym wydanym przez ZUS, muszą przestawić się na podpis kwalifikowany (czyli bezpieczny, z mocy prawa równoważny odręcznemu). Podpis jest wydawany osobom fizycznym, a nie firmom, tak więc musi o niego wystąpić przynajmniej 250 – 300 tys. osób (mniej więcej tyle firm rozlicza się samodzielnie, a nie za pośrednictwem firm księgowych). Ludzie ci będą mogli używać bezpiecznego podpisu nie tylko reprezentując firmę, ale też w sprawach prywatnych.

Nowa forma przekazywania dokumentów do ZUS to niejedyna przewidziana na ten rok zmiana. Od kwietnia osoby nieprowadzące działalności gospodarczej będą mogły w ten sposób składać roczne zeznania podatkowe (niestety chęć przejścia na elektroniczny obieg dokumentów trzeba zgłosić urzędowi na papierowym formularzu). Z kolei od maja do akceptacji cyfrowych dokumentów podpisanych elektronicznie będą zobowiązane urzędy administracji państwowej. Wymagane od nich minimum to elektroniczna skrzynka podawcza, czyli przyjmowanie drogą elektroniczną wszystkich podań i wniosków, które zostały opatrzone podpisem cyfrowym.

Pojawił się też ciekawy pomysł, który może sprawić, że posługiwanie się podpisem stanie się tańsze. Obecnie minimalna opłata, jaką trzeba wnieść, to około 300 zł za pierwszy rok (kwota obejmuje wydanie ważnych bezterminowo: karty kryptograficznej i czytnika takich kart) oraz 100 zł za każde kolejne 12 miesięcy. Dla firmy, która może potraktować ten wydatek jako koszt prowadzenia działalności, nie jest to wysoka cena, jednak dla osoby fizycznej, która chciałaby poeksperymentować z nową technologią – już tak. Wiele wskazuje na to, że wkrótce pojawi się tańsza możliwość – podpis w telefonie komórkowym. Wszystkie potrzebne pliki zostaną wgrane na kartę SIM telefonu, dzięki czemu użytkownik nie będzie musiał płacić za kartę kryptograficzną. Ponieważ łączność będzie się odbywała bezprzewodowo, zbędny będzie też osobny czytnik kart.

Rozwiązanie testowało już dwóch operatorów GSM, a jego rynkowa premiera jest zapowiadana jeszcze na ten rok. Dokładna cena podpisu w telefonie nie jest jeszcze znana.

Jest to ostatni tekst z cyklu „Bankowość internetowa”

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy