Na zeszłotygodniowych wynikach giełd krajów Europy Środkowej i Wschodniej zaciążyły słabe dane, jakie w piątek po południu naszego czasu napłynęły z USA. W piątek spadkom oparły się tylko giełda łotewska i słowacka, a efekt złych danych był niestety najsilniejszy w Polsce. Tylko w piątek WIG20 stracił 3,2 proc., a w ciągu całego tygodnia 4,4 proc. Najmocniejszy okazał się natomiast indeks giełdy rosyjskiej RTS, który w piątek stracił wprawdzie 0,9 proc., ale w ciągu pięciu sesji zyskał łącznie 2,6 proc.Z całego regionu napływały bardzo niejednoznaczne dane makroekonomiczne. Z jednej strony coraz więcej krajów ma problem z rosnąca inflacją, która na Litwie i na Łotwie osiągnęła poziomy nienotowane od roku 1997. Z drugiej, zaskoczyły lepsze od prognoz dane o sprzedaży detalicznej na Słowacji, produkcji przemysłowej na Węgrzech i stopie bezrobocia w Czechach i na Łotwie. Dla zachowania giełd tych krajów najważniejsze będą teraz informacje płynące z USA, gdzie zaczął się sezon publikacji wyników kwartalnych spółek.
Ze względu na różnicę czasu giełdy azjatyckie zareagują na piątkowe dane w USA dopiero w poniedziałek. Natomiast miniony tydzień był w Azji stosunkowo udany dla inwestorów. Po bardzo słabym pierwszym kwartale roku obecnie na dalekowschodnich rynkach można mówić o pewnej stabilizacji notowań. Jednak i tam posiadacze akcji nie mogą narzekać na nudę. Dużą dzienną zmiennością indeksów wyróżnia się zwłaszcza rynek chiński.
W porównaniu z innymi rynkami wschodzącymi warszawska giełda zachowywała się w tym tygodniu wyjątkowo słabo.