Viktor Orban zaproponował współpracę Polsce, Czechom i Słowacji, ponieważ kwestia bezpieczeństwa energetycznego staje się coraz ważniejsza. Zdominowała też obrady II Forum Energetycznego w Budapeszcie. Były szef rządu, a obecnie przywódca opozycji, mówił w czasie obrad, że Grupa Wyszehradzka, która miała taką współpracę zapewnić, po prostu wypaliła się.
– Cel nie został osiągnięty, bo wszystko robimy dla Unii Europejskiej, a nie dla regionu – podkreślił. I dodał, że kraje Europy Środkowej powinny mieć umowę energetyczną, gdyż wspólna regionalna polityka po prostu leży w ich interesie. Jego zdaniem po zsumowaniu PKB tych czterech państw okaże się, że są poważną siłą gospodarczą, dzięki której mogą stać się równoprawnym partnerem do rozmów z Rosją.
[srodtytul]Zależni od Moskwy[/srodtytul]
Rosja jest głównym dostawcą surowców – ropy i gazu – zarówno dla Czech, Słowacji, Węgier, jak i Polski. Każdy z tych krajów jest praktycznie uzależniony od importu z jednego kierunku, ale też samodzielnie stara się ułożyć relacje z tym krajem, by mieć gwarancje zaopatrzenia. Nie zawsze skutecznie. W tym gronie Węgry zajmują szczególną pozycję ze względu na bardzo dobre relacje z Rosjanami, zwłaszcza największym koncernem gazowym na świecie Gazpromem. Ostatnio Węgrzy poparli plan Gazpromu budowy nowego gazociągu przez Morze Czarne do Europy, który ma dostarczać gaz z Azji Środkowej. I to pomimo że jednocześnie są w konsorcjum firm unijnych chcących wybudować podobny rurociąg, ale transportujący bezpośrednio surowiec z regionu kaspijskiego do Europy.
– Pytanie, czy ta polityka doprowadzi do dobrych efektów – mówił Viktor Orban. I dodał, że Węgry żałują, że nie ma wspólnej polityki energetycznej w regionie. Bo kraje Europy południowej mogą zdobywać surowce z innych źródeł, a państwa zachodnie, mając bardzo dobrą sytuację gospodarczą, nie muszą się obawiać problemów z dostawami surowców, zatem im współdziałanie Unii nie jest potrzebne.