Notowania w Warszawie rozpoczęły się na niewielkich minusach. Na początku sesji inwestorom udało się nawet przebić poziomy piątkowego zamknięcia, ale ostatecznie WIG20 stracił 1,41 proc. Indeks znalazł się poniżej 1800 pkt. Znajduje się praktycznie na poziomie z ostatniej sesji 2008 r. Lepiej radził sobie wskaźnik szerokiego rynku WIG, który spadł o 1,14 proc. Znów niskie były obroty, które nie przekroczyły 800 mln zł. Analitycy wciąż jednak optymistycznie patrzą w przyszłość. „Podtrzymujemy pozytywne nastawienie do rynku akcji, który wkrótce odczuje powrót kapitału z rynku obligacji” – napisali przedstawiciele DIBRE. Według Marca Mobiusa, szefa Templeton Asset Management, wycena akcji wielu spółek z rynków wschodzących jest bardzo atrakcyjna mimo wyhamowania ich gospodarek.
Wczoraj polski parkiet spadał w ślad za większością zachodnich giełd. W USA główne indeksy także zakończyły sesję na minusie. Dow Jones spadł o 1,5 proc., a S&P500 i Nasdaq o ponad 2 proc. Wpływ na to miały m.in. akcje Citigroup, które staniały o 17 proc. po tym jak „ The Wall Street Journal” podał, że bank może mieć w IV kwartale 2008 r. ponad 10 mld dol. straty.
Warszawską giełdę ciągnęły w dół m.in. akcje PKO BP i KGHM. Obie spółki, które mają dużą wagę w WIG20, straciły ponad 3,5 proc.
Po tym, jak Fitch Ratings umieścił BRE na liście obserwacyjnej ze wskazaniem negatywnym, akcje banku spadły o 1 proc.
Rynku broniły TP, która rosła o 1,31 proc. (za papier spółki trzeba było zapłacić 20,13 zł), i PGNiG rosnące o 1,35 proc., do 3,75 zł, w wyniku zbliżającego się do zakończenia konfliktu gazowego oraz oświadczenia Zakładów Azotowych Puławy, że nie przysługuje im odszkodowanie od PGNiG za ograniczenie dostaw gazu.