W swej stosunkowo krótkiej historii nasza obecna waluta przeżywała prawdziwe wzloty i upadki. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. oczywistością było, że obowiązującą wtedy markę polską trzeba zastąpić walutą narodową. Pojawiały się różne propozycje nazw: lech, pol, złoty, piast, polon czy kościuszko.
Ostatecznie wybór padł na złotego, ale jego wprowadzenie nie nastąpiło natychmiast. W kraju narastał chaos monetarny, pojawiła się hiperinflacja. Sytuację opanował dopiero ówczesny premier Władysław Grabski. W kwietniu 1924 r. do obiegu wszedł złoty oparty na parytecie w złocie: 1 zł miał równowartość 0,1687 grama złota, co odpowiada obecnie ok. 12 zł.
Podczas II wojny światowej Niemcy drukowali na potęgę tzw. złote okupacyjne. Po wojnie waluta dalej się dewaluowała ze względu na potrzeby odbudowy kraju. W obiegu znalazło się bardzo dużo pieniędzy, co wywołało histeryczną reakcję władz.
W 1950 r. przeprowadzono tzw. reformę pieniądza, która doprowadziła do utraty dwóch trzecich oszczędności ludności. W czasach PRL szybko się okazało, że złoty jest słabym środkiem płatniczym. Znacznie większym szacunkiem w kraju cieszyły się dolar czy marka niemiecka.
Postępująca inflacja w ciągu dziesięcioleci i hiperinflacja na początku lat 90. ubiegłego wieku doprowadziła do tego, że w obiegu były już banknoty o nominale nawet 5 mln zł. Nic dziwnego, że w 1995 r. Narodowy Bank Polski przeprowadził denominację. 10 tys. wymieniono na 1 zł.