To były dwa największe skandale w historii badań klinicznych w Polsce.
Lekarze z przychodni w Grudziądzu podawali zdrowym ochotnikom szczepionkę przeciwko ptasiej grypie. Ci myśleli, że testuje się na nich środek przeciwko zwykłej odmianie tej choroby. Za każdy zastrzyk dostawali parę złotych – jako zwrot kosztów dojazdu do przychodni. A że byli bezdomnymi, to prawdopodobnie z chęci zysku kilkakrotnie poddawali się szczepieniu, ukrywając przy tym swoje dane.
W szpitalu psychiatrycznym w Choroszczy pod Białymstokiem testowano lek na schizofrenię. Okazało się, że chorzy uczestnicy badania dostawali jednocześnie inne, zabronione w tej sytuacji farmaceutyki.
W ten sposób narażone zostało zdrowie, a może nawet i ludzkie życie. Wyniki prowadzonych projektów straciły natomiast wiarygodność i wylądowały w koszu. Obie sprawy znalazły swój finał w sądzie. W obu przypadkach oskarżenie skierowano przeciwko lekarzom prowadzącym badanie. Procesy wznowiono w kwietniu. Jeszcze nie zapadły wyroki, a afery te już dawno żyją własnym życiem. Utrwalają mianowicie przekonanie, że badania na ludziach nierozłącznie wiążą się z nadużyciami.
O nie najlepszym zdaniu Polaków na temat tego zjawiska świadczy sondaż przeprowadzony przez TNS OBOP. Wynika z niego, że jedynie 4 proc. z nas byłoby zdecydowanych na udział w badaniach skuteczności nowego leku. Aż 80 proc. uważa, że ich skutkiem jest pogorszenie stanu zdrowia uczestników. Z kolei 81 proc. obawia się, że realizacja testów na ludziach stwarza firmom farmaceutycznym możliwości nadużyć. Sondaż został przeprowadzony cztery lata temu. Gdyby dzisiaj wykonać podobny, opinie respondentów byłyby prawdopodobnie jeszcze bardziej surowe.