[b][link=http://www.rp.pl/temat/297248_Swinska_grypa.html]Więcej o świńskiej grypie[/link][/b]
W Meksyku świńska grypa zabiła dotąd 149 osób. Wirus jest już „oficjalnie” obecny także w Europie – dwa przypadki zachorowania stwierdzono w Szkocji, jeden w Hiszpanii. W Zielonej Górze do szpitala trafiła kobieta, która właśnie wróciła z Meksyku, choć w jej przypadku może chodzić o zwykłe przeziębienie.
Według Światowej Organizacji Zdrowia tempo rozprzestrzeniania się choroby nie zwalnia, dlatego też WHO podniosła ocenę zagrożenia pandemią. Komisja Europejska zwołała na czwartek pilne posiedzenie ministrów zdrowia, a Chiny i Rosja zabroniły importu mięsa z Meksyku i kilku amerykańskich stanów. – Unia Europejska nie sprowadza meksykańskiej wieprzowiny ani drobiu – zapewnia Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii.
Jednak bardziej niż na zdrowie ludzi świńska grypa wpływa jak dotąd na gospodarkę. Pierwsze zareagowały giełdy – inwestorzy pozbywali się wczoraj gwałtownie akcji firm lotniczych i turystycznych. Notowania Lufthansy spadły o blisko 10 proc., British Airways – 8 proc., Air France-KLM – ponad 7 proc. Spadek przewozów może wkrótce spowodować obniżkę cen ropy, bo zmaleje na nią popyt. Ceny żywca zaś w USA osiągnęły poziom najniższy od dwóch miesięcy.
Lęk przed zachorowaniem napędza za to ceny akcji firm farmaceutycznych, zwłaszcza producentów dwóch najpopularniejszych preparatów antygrypowych: szwajcarskiego Roche (lek tamiflu) i brytyjskiego GlaxoSmithKline (relenza). Akcje australijskiej Biota Holdings, która odstąpiła licencję na produkcję relenzy, strzeliły w górę aż o 82 proc. Inwestorom nie przeszkadza fakt, że zyski producentów farmaceutyków i szczepionek – nawet jeśli grypa znacząco się rozprzestrzeni – mogą być niewielkie. Władze wielu krajów zgromadziły bowiem zapasy leków przy okazji poprzedniej fali zachorowań – na ptasią grypę.