Światowi inwestorzy, wycofując swoje środki z bezpiecznych funduszy, lokują je ostatnio głównie na rynkach akcji państw azjatyckich i Brazylii. W ciągu ostatnich 11 tygodni fundusze akcji rynków wschodzących, w efekcie znacznych zwyżek na tych rynkach, zostały zasilone kwotą 21 mld dolarów – wynika z danych firmy analitycznej EPFR. Odbyło się to kosztem funduszy dedykowanych inwestycjom w krajach rozwiniętych, takich jak Japonia, USA czy państwa Unii Europejskiej, gdzie pogłębiająca się recesja zniechęca inwestorów do lokowania środków.
W ostatnich dniach poznaliśmy m.in. dane o rekordowo niskiej liczbie nowo rozpoczętych budów w USA. Spadła ona w kwietniu do 458 tys. w ujęciu rocznym – z 525 tys. Niepokojące były też dane o PKB Japonii, który obniżył się w pierwszym kwartale o 15,2 proc. po spadku w ostatnim kwartale zeszłego roku o 14,4 proc.
Do inwestycji na rynkach wschodzących cały czas zachęcają analitycy. Adrian Mowa, szef rynków wschodzących w banku JPMorgan Chase & Co, powiedział w wywiadzie dla agencji Bloomberg, że jesteśmy obecnie w trakcie bardzo długiego rynku byka (okresu wzrostu na giełdach), który możliwy jest dzięki silnemu i zsynchronizowanemu odbiciu w gospodarce. – Dane gospodarcze będą zaskakiwały pozytywnie, a to znajdzie odzwierciedlenie w zwyżkach na giełdach – ocenia Adrian Mowa.
W ostatnich dniach najbardziej drożały akcje firm w naszym regionie. Wyjątkiem była warszawska giełda, gdzie w ciągu pięciu sesji notowania głównych indeksów w zasadzie się nie zmieniły. W tym czasie denominowany w dolarach indeks rosyjskiej giełdy RTS zyskał ponad 8 proc. Mimo gigantycznych spadków na początku tego roku jest na
60-proc. plusie. Lepiej w tym okresie zachowywały się spółki w Peru. Kursy akcji w Rosji i Brazylii (wzrost 3,37 proc.) podnosiły się w ślad za drożejącą na światowych rynkach ropą naftową.