Wzrost obciążeń fiskalnych w sytuacji, gdy polska gospodarka balansuje na krawędzi recesji, może spowodować pogłębienie problemów gospodarczych. Rozważane przez rząd podwyższenie podatków – dyktowane dobrymi chęciami – przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego, jeśli spowoduje spadek wpływów do budżetu wywołany unikaniem płacenia podatków i upadkiem niewielkich firm.
Obciążenia fiskalne działalności gospodarczej w Polsce są szczególnie wysokie. Mamy jeden z najwyższych w krajach rozwiniętych tzw. klin podatkowy. Rozważane przez rząd jego podniesienie byłoby bardzo dotkliwe, szczególnie dla małych i średnich firm. Zwiększy się także skala ukrywania dochodów, wzrośnie bezrobocie, a powód do zadowolenia będą mieli ci, którzy unikają płacenia podatków, bo umocni się ich przewaga konkurencyjna nad uczciwymi przedsiębiorcami.
Konieczne jest dalsze zmniejszanie klina podatkowego wpychającego drobnych przedsiębiorców w szarą strefę. Dałoby to firmom dodatkowy tlen, tak potrzebny w okresie trudności rynkowych. Równocześnie rząd powinien podjąć działania ograniczające problem unikania płacenia podatków.
Obydwa powyższe działania muszą być skoordynowane w czasie. Podjęcie tylko jednego z nich z zaniechaniem drugiego może doprowadzić do załamania wpływów budżetowych lub zduszenia drobnej przedsiębiorczości.
Z kolei podniesienie podatków pośrednich – także publicznie rozważane – spowoduje zmniejszenie wewnętrznego popytu konsumpcyjnego, który jest w tej chwili jednym z najważniejszych filarów utrzymujących polską gospodarkę nad wodą.