[b]Rz: Nietypowe hobby – zbieranie radioodbiorników sprzed lat – może być bardzo zyskowne.[/b]
Paweł Żochowski: To prawda. Kupiony niedrogo, rzadki radioodbiornik po renowacji w specjalistycznym zakładzie może być wart kilkanaście tysięcy złotych. Najczęściej jednak motywacją do stworzenia interesującej kolekcji jest nie wzrost wartości przedmiotów, lecz fascynacja dawną radiofonią. Oprócz radioodbiorników kolekcjonerzy ci zbierają lampy, a nawet opakowania fabryczne.
[b]A jak jest z walorami użytkowymi starych radioodbiorników?[/b]
Ja używam na co dzień beethovena z przełomu lat 50. i 60. Urządzenie to jest wyposażone w sześć głośników. Choć jest to dźwięk monofoniczny, zaskakuje wysoką jakością. W dodatku odbiornik świetnie się prezentuje. Urządziłem dom w starym stylu i trudno mi sobie wyobrazić błyszczący, współczesny sprzęt na starej komodzie. Na marginesie, już pod koniec lat 30. udało się osiągnąć jakość dźwięku akceptowaną przez audiofilów. Niektóre firmy prowadziły badania akustyczne, tak dobierając kształt skrzynki i rodzaj drewna, żeby dźwięk był możliwie najlepszy. Głośniki z tamtych czasów niewiele ustępują współczesnym. A lampy, jak wiadomo, także dziś są wykorzystywane we wzmacniaczach wysokiej klasy.
[b]Czy eksploatacja nie szkodzi zabytkom techniki?[/b]