Las kurhanów i grób w fortecy

Trzy tysiące lat temu ludzie wykorzystali już wtedy prastary kurhan grobowy, aby uczynić z niego wieżę w środku osady obronnej. Jest to pierwsze tego rodzaju odkrycie w Europie

Aktualizacja: 04.09.2009 08:31 Publikacja: 04.09.2009 01:36

Las kurhanów i grób w fortecy

Foto: ROL

Starożytni bogowie chyba nas lubią, bo najwyraźniej nam sprzyjają – mówi pół żartem, ale i pół serio prof. Jan Machnik, spiritus movens polsko-ukraińskiej ekspedycji badawczej na zachodniej Ukrainie. – Odkryliśmy fascynującą palisadową fortecę z X wieku p.n.e., ale wzniesioną wokół kurhanu z XXIII wieku p.n.e. Niebywałe połączenie.

To tereny wyjątkowo słabo rozpoznane pod względem archeologicznym. Winna temu wielka polityka. Gdy Ukraina należała do Związku Sowieckiego, tereny te były silnie zmilitaryzowane. Rozmaite instalacje wojskowe, łącznie z wyrzutniami rakiet, wymagały „dyskrecji”. Mimo wielu umów i programów współpracy naukowej między sąsiadującymi krajami w praktyce nie było mowy o tym, aby nawet ukraińscy archeolodzy penetrowali te tereny, a co dopiero mówić o uczonych z Polski.

Na początku lat 90. wraz ze zmianami politycznymi powiał nowy wiatr i wszystko, co było dotychczas nie do pomyślenia – stało się możliwe. Polscy i ukraińscy badacze pojawili się w lasach i na polach, poszukując śladów osad i cmentarzysk sprzed stuleci i tysiącleci.

[srodtytul]Pali się[/srodtytul]

Nie było to łatwe, ponieważ o zaorane pole w tym rejonie też dziś nie tak łatwo, bardzo wiele pól pokołchozowych leży odłogiem, zarasta gęstą darnią, zaczyna się upodabniać do stepu. Na takich połaciach nie widać ułamków glinianych naczyń czy krzemiennych narzędzi. W lasach też nie.

A jednak te utrudnione poszukiwania przyniosły nieoczekiwane wyniki. Tereny zachodniej Ukrainy, region Drohobycza i Sambora, należały przed wojną do Polski. Nasi archeolodzy penetrowali je, zlokalizowali tam około 300 kurhanów. Tymczasem najnowsze badania co najmniej potroiły ich liczbę, archeolodzy nanieśli na mapy już ponad 1000 kopców, ale to nie koniec, ponieważ ich identyfikacja trwa i już wkrótce na mapy trafi kolejny tysiąc. To największe znane skupisko kurhanów w Europie. Skąd się wzięły? Kiedy powstały?

Dosłownie przedwczoraj do prof. Jana Machnika telefonował prof. Marek Krąpiec z Laboratorium Datowań Bezwzględnych w Skale koło Krakowa i podał mu dwie daty uzyskane z rozkopanego jednego z kurhanów (dziennikarz „Rz” był przy tej rozmowie): 2340 oraz 2190 p.n.e.

Ponieważ w polsko-ukraińskich badaniach oprócz archeologów biorą udział również paleobotanicy i geomorfolodzy, wiadomo już, co się wówczas wydarzyło: W miejsce prawdziwego lasu wyrósł las kurhanów. Prawdziwy las poszedł z dymem. Dlaczego? Ponieważ już w V tysiącleciu na te tereny zawitała ludność rolnicza. Orali, siali, żęli. Wypalali lasy, aby uzyskiwać żyzne pola. Gdy po kilku sezonach jałowiały, wypalali dalsze połacie. Wypalali za dużo, ponieważ łatwo ogień wzniecić, ale trudno go ugasić. Zresztą, wcale nie próbowali gasić, ludzi było wówczas na świecie mało, a miejsca dużo. Gospodarka taka trwała co najmniej dwa tysiąclecia.

[srodtytul]Inny świat[/srodtytul]

W efekcie krajobraz zmienił się całkowicie. Zwarte obszary leśne ustąpiły miejsca łąkom porośniętym zaroślami. Takie tereny nadawały się świetnie do wypasu bydła. Nie można go wypasać w zwartych lasach, ale można na obrzeżach, w zaroślach, na odkrytych połaciach porośniętych trawą. W tym innym świecie pojawili się inni ludzie, pasterze, oraczy zastąpili poganiacze. Wędrowali z miejsca na miejsce, za stadami, nie mieszkali w wielkich, stałych osadach jak ich poprzednicy uprawiający rolę. Mieli swoje terytoria, w obrębie których krążyli, w ich obrębie często zmieniali miejsca pobytu. Nad mogiłami swoich zmarłych usypywali kurhany. Służyły im jako punkty orientacyjne, może wyznaczały granice rodowych czy klanowych terytoriów. Z reguły jednemu dużemu kurhanowi towarzyszyły dwa, trzy mniejsze. Ponieważ było to społeczeństwo pasterskie, zorganizowane było patriarchalnie, mężczyźni dominowali, dlatego pod dużymi kurhanami grzebano wodzów, naczelników, a pod małymi bardzo często chłopców. Zmarłym dawano na drogę w zaświaty między innymi naczynia gliniane zdobione odciskiem sznura i piękne topory kamienne. Stąd archeolodzy używają nazwy „kultura ceramiki sznurowej” albo zamiennie „kultura toporów bojowych”.

Właśnie kurhany tej kultury oraz wiele późniejszych, tysiące, zinwentaryzowali uczestnicy polsko-ukraińskiej ekspedycji. W lasach wznoszą się jeszcze metr, dwa nad ziemią, ale na polach są już często niemal niewidoczne, zniwelowane, rozorane.

[srodtytul]Hipoteza wzięła w łeb[/srodtytul]

Archeolodzy rozkopali jeden z takich kurhanów w miejscowości Bykiv (Byków). Przykrywał dwie mogiły. Właśnie z nich pochodzą podane wyżej daty: 2340 i 2190 p.n.e. Ale to nie był finał tych wykopalisk, lecz zaledwie początek. Okazało się bowiem, że kurhan otoczony był drewnianą palisadą z dębowych dranic łączonych na drewniane sworznie. – Wspaniale, miejsce kultu, tak wówczas myśleliśmy – opowiada prof. Jan Machnik. Ale Laboratorium Datowań Bezwzględnych zepsuło ten euforyczny nastrój. Okazało się bowiem, że palisadę ustawiono dużo później, w połowie X wieku p.n.e., w czasach gdy rozwijała się kultura łużycka.

Ki diabeł? Zwłaszcza że spod łopat wynurzył się jakiś dziwny odrostek palisady, jakby aneks do niej.

Archeolodzy nie mogli tego tak zostawić, poszerzyli odkopywany obszar. I okazało się, że opodal też był kurhan, też obwiedziony palisadą. Łączyła się ona z tą najpierw odkrytą. Do tego obwarowania wiodła brama, od zachodu. Na części powierzchni wewnątrz palisady oraz bezpośrednio poza nią badacze znaleźli dużo śladów osadniczych, jakie powstają w życiu codziennym.

– Hipotezę o kultowym miejscu musieliśmy wyrzucić do kosza – wyjaśnia prof. Machnik. – W miejscach świętych nie ma śladów osadnictwa. Palisada powstała grubo ponad 1000 lat po usypaniu kurhanu. Święte miejsca nie były warowne, ogrodzenia miały charakter symboliczny, odgradzały sacrum od profanum, przestrzeń świętą od zwyczajnej. Tymczasem ta palisada była potężna, w niektórych miejscach wzmacniana, w jednym fragmencie nawet potrójna. Tylko jedno wejście też świadczy o obronności miejsca. No więc, o co chodzi? – zadaje pytanie profesor i natychmiast sam na nie odpowiada: – O zdrowy rozsądek i zmysł praktyczny przejawiany już tysiące lat temu.

[srodtytul]Strach[/srodtytul]

W X wieku p.n.e. na terenach, na których wcześniej egzystowali pierwotni rolnicy, a potem pierwotni pasterze, pojawili się obcy przybysze. Mniejsza o to skąd, prawdopodobnie z południa, z zachodu. Czuli się nieswojo w nieznanym terenie, czuli zagrożenie i ze strony zwierząt, i ze strony ludzi. Co robić? Zabezpieczyć się, schronić, okopać... okopać nie, za dużo pracy. Ale obwarować się trzeba. Więc stary, sprawdzony sposób: palisada. Ale gdzie? O tam, wokół tego kurhanu. To nie ich tradycja, minęło tyle czasu, nikt nie pamięta, kto i czy w ogóle pod nim śpi. Związana z nim ideologia zdążyła pójść w zapomnienie. A pagórek jest pokaźny, wznosi się kilka, może nawet kilkanaście metrów ponad powierzchnię ziemi. Warto go wykorzystać...

I tak się stało. Obwiedziono go potężną palisadą wkopaną na 70 – 80 cm w głąb ziemi, podpieraną kołkami. Wódz i jego bliscy schronili się wewnątrz, inni egzystowali tuż przy tej twierdzy, w razie konieczności też z niej korzystali. Kurhan wewnątrz był bardzo użyteczny. W jego cieniu można było na przykład ulokować bydło. Usypanie takiego kopca w pierwotnych warunkach to ogromny wysiłek. Dlaczego więc nie wykorzystać już istniejącego? Z jego wierzchołka wzrok sięga dalej. Z wierzchołka można też skuteczniej szyć z łuku, do ludzi bądź zwierząt poza palisadą. Kurhan pod względem funkcjonalnym był czymś w rodzaju baszty, wieży...

– To pierwsze tego rodzaju odkrycie. Ale z pewnością nie ostatnie. Trudno przypuszczać, aby ludność, która przybyła na te tereny w X wieku p.n.e., tylko raz postąpiła racjonalnie i tylko raz włączyła stary „obcy” kurhan do swoich fortyfikacji.

[ramka][srodtytul]Badaniami kierują:[/srodtytul]

+ze strony polskiej prof. Jan Machnik

prof. Jarosław Isajewicz

prof. Andrzej Pelisiak

+ze strony ukraińskiej

prof. Aleksander Sytnyk

[b]Ekspedycję wspierają [/b]

Komisja Prehistorii Karpat Polskiej Akademii Umiejętności

Instytut Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego

Instytut Ukrainoznawstwa we Lwowie

regionalne muzea ukraińskie[/ramka]

Starożytni bogowie chyba nas lubią, bo najwyraźniej nam sprzyjają – mówi pół żartem, ale i pół serio prof. Jan Machnik, spiritus movens polsko-ukraińskiej ekspedycji badawczej na zachodniej Ukrainie. – Odkryliśmy fascynującą palisadową fortecę z X wieku p.n.e., ale wzniesioną wokół kurhanu z XXIII wieku p.n.e. Niebywałe połączenie.

To tereny wyjątkowo słabo rozpoznane pod względem archeologicznym. Winna temu wielka polityka. Gdy Ukraina należała do Związku Sowieckiego, tereny te były silnie zmilitaryzowane. Rozmaite instalacje wojskowe, łącznie z wyrzutniami rakiet, wymagały „dyskrecji”. Mimo wielu umów i programów współpracy naukowej między sąsiadującymi krajami w praktyce nie było mowy o tym, aby nawet ukraińscy archeolodzy penetrowali te tereny, a co dopiero mówić o uczonych z Polski.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy