Amerykańskie akcje przewartościowane o 40 proc.

Działania stymulacyjne Waszyngtonu napompowały kolejną bańkę na rynku akcji - twierdzi ekonomista Andrew Smithers

Publikacja: 26.10.2009 12:02

Amerykańskie akcje przewartościowane o 40 proc.

Foto: AFP

Red

- Gdy tylko amerykański bank centralny przerwie program „ilościowego luzowania” polityki pieniężnej, nowojorską giełdę czeka załamanie nawet o 40 proc. – twierdzi ekonomista Andrew Smithers, który przewidział krach na giełdzie w 2000 r.

Jak przekonuje w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla agencji Bloomberga, spośród najważniejszych giełd świata tylko w Japonii można dziś znaleźć akcje o atrakcyjnej wycenie.

72-letni dziś Smithers w marcu 2000 r. wydał (wraz z Stephenem Wrightem) książkę „Wycenianie Wall Street”, w której przekonywał, że należy unikać inwestycji w akcje. Niedługo po tym rozpoczęła się w USA bessa, a indeks szerokiego rynku S&P 500 zanurkował w ciągu 2,5 roku o 49 proc.

Na przełomie wieków Smithers opierał swoje prognozy na tzw. wskaźniku q Tobina, od nazwiska laureata nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii z 1981 r. Jamesa Tobina. Jest to miernik przewartościowania lub niedowartościowania akcji, porównujący kapitalizację danej spółki z wartością rynkową jej aktywów netto, czyli kosztami odtworzenia jej majątku.

Tym razem ekonomista, który prowadzi w Londynie spółkę analityczną Smithers & Co., oprócz wskaźnika q bierze pod uwagę także wskaźnik cena/zysk skorygowany o czynniki cykliczne (tzw. CAPE). Na tej podstawie twierdzi, że akcje objęte indeksem S&P 500 przewartościowane są o 40 proc.

Według Smithersa, rynki są obecnie uzależnione od prowadzonego przez Fed oraz inne banki centralne programu zasilania gospodarki w gotówkę poprzez skup szerokiej gamy aktywów, określanego jako „ilościowe luzowanie” polityki pieniężnej. – Ilościowe luzowanie polityki pieniężnej nadmuchało kolejną bańkę – przekonuje. – Ale banki centralne prędzej czy później muszą przerwać te działania, a gdy tylko to nastąpi, rynki czeka załamanie – dodaje.

- Jest bardo prawdopodobne, że Japonia to jedyny ważny rynek na świecie, który nie jest poważnie przewartościowany - twierdzi Smithers, który sam przestał inwestować w akcje w latach 90. i tylko na krótko wrócił do tego w dołku minionej bessy.

Atrakcyjność japońskich spółek wynika z faktu, że ich marże zysku powinny się poprawić w związku ze spadkiem ich aktywności inwestycyjnej, który obniża koszty deprecjacji – argumentuje ekonomista. Czynnik ten występuje wprawdzie na całym świecie, ale w Japonii ma on większe znaczenie, bowiem koszty deprecjacji pochłaniają tam większą niż gdzie indzie część dochodów spółek.

- Gdy tylko amerykański bank centralny przerwie program „ilościowego luzowania” polityki pieniężnej, nowojorską giełdę czeka załamanie nawet o 40 proc. – twierdzi ekonomista Andrew Smithers, który przewidział krach na giełdzie w 2000 r.

Jak przekonuje w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla agencji Bloomberga, spośród najważniejszych giełd świata tylko w Japonii można dziś znaleźć akcje o atrakcyjnej wycenie.

Pozostało 84% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy