W ciągu ostatnich 12 miesięcy z jego połączeń skorzystało 64,8 mln podróżnych. Wypełnienie jego samolotów poprawiło się w listopadzie o 1 pkt proc. wobec września, do 80 proc., a po 12 miesiącach wynosiło 82 proc.

Nie dziwi więc, że jego akcje w Dublinie zyskały w piątek 4,35 proc. Był to największy wzrost w całej, na ogół sennej, giełdowej Europie.

Sukces tej i podobnych linii wynika głównie z tego, że oferują bardzo tanie bilety i latają tam, gdzie chce większość osób. Jest to możliwe dzięki maksymalnemu ograniczaniu kosztów własnych, np. od 1 grudnia Ryanair zastąpił karty pre-paid Visa Electron kartami Mastercard, bardziej znanymi w Europie, do płacenia w Internecie za swe usługi. Podróżni nie ponoszą dodatkowych opłat przy kupnie biletów. Ryanair bardziej też wykorzystuje pracowników. Jego piloci zaliczają prawie 900 godzin lotu rocznie, podczas gdy średnia europejska wynosi 565 godzin.