– Rozważamy opcje wyboru inwestora strategicznego dla Lotosu – mówi „Rz” wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski, odpowiedzialny za sektor paliwowy. – Tym samym podtrzymujemy nasze dotychczasowe zapowiedzi, że Skarb Państwa chce zmniejszyć swój udział w gdańskiej firmie poniżej 50 proc.
Nie wiadomo jeszcze, ile akcji Lotosu będzie sprzedawać Ministerstwo Skarbu Państwa, ani też czy zorganizuje otwarty przetarg, czy też wyśle zaproszenia do rokowań do konkretnych firm, które potencjalnie mogłyby być zainteresowane gdańską spółką. – Za wcześnie, by rozstrzygnąć te kwestie – mówi wiceminister.
Mikołaj Budzanowski przyznaje natomiast, że Skarbowi Państwa zależy na tym, by inwestorem została firma, która ma własne złoża ropy. – Tym bardziej że władze Lotosu mają plany rozwoju części wydobywczej po zakończeniu trwającego programu rozbudowy rafinerii. Zatem nie byłoby dobrze, gdyby inwestorem została firma tylko zajmująca się przerobem ropy – dodał. Lotos to drugi po PKN Orlen producent paliwa w Polsce. Wiceminister skarbu nie ujawnia, z jakiego regionu mógłby pochodzić inwestor.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że szczególnie interesujący byliby partnerzy już działający na Morzu Północnym, gdzie w jednym ze złóż – YME – Lotos już ma udziały. Stabilny średniej wielkości koncern europejski byłby szczególnie pożądany.
Ale może to być trudne. Na przykład gdańska firma zabiegała o partnerstwo z koncernem Statoil, z którym ma umowy na dostawy paliwa i kontrakt na odbiór ropy, ale bez skutku, i wydaje się mało prawdopodobne, by Norwegowie chcieli zostać udziałowcami gdańskiej spółki. Można spodziewać się, że jak osiem lat temu, tak i teraz zainteresowane nabyciem akcji Lotosu będą firmy rosyjskie. Takie koncerny jak Łukoil czy Rosnieft narzekają na brak mocy rafineryjnych i rozglądają się za możliwością nabycia rafinerii w Europie Zachodniej.