Nie było w tym jednak zaskoczenia. Poranne zamknięcie azjatyckich giełd nie dało naszym rodzimym inwestorom szans na łatwe zyski. Wielokrotnie już wspominano, że nasz parkiet z większym impulsem czeka zawsze na sygnał z zagranicy. Ostatnie informacje z Chin czy Japonii, gdzie skala korekty robi już wrażenie, raczej nie napawają optymizmem.

W drugiej części dnia doszło do pewnej polaryzacji, jeśli chodzi o zachowanie indeksów. Po publikacji styczniowego wskaźnika nastrojów konsumentów Conference Board, który wyniósł 55,9 (poziom najwyższy od 16 miesięcy) giełdy za oceanem i Europie Zachodniej zaczęły rosnąć. U nas wciąż dominowała podaż. Ostatecznie indeks WIG spadł na zamknięciu o 1,1 proc. Podobnie zachował się indeks WIG 20, który zniżkował o 1,2 proc. Obroty na całym rynku wyniosły 1,52 mld zł (wczoraj 1,54 mld zł).

W gronie największych spółek najlepiej radziły sobie papiery GTC (wzrost o 3,6 proc.) i Agory (2,8 proc.). Na drugim biegunie były walory Biotonu (spadek o 4,8 proc.). Słabo zachowują się papiery KGHM i Lotosu, które niedawno trafiły, w większej ilości, do portfeli inwestorów finansowych. Bije to w kolejny przesąd, że TFI i OFE obronią przed każdą przeceną.

Bardzo często inwestorzy zachwycają się ogromnymi zyskami w akcje niewielkich firm. Często za takimi decyzjami inwestycyjnymi stoi tylko element spekulacji. Dziś mogliśmy widzieć jak zachowują się "pupile graczy", kiedy strach i panika przejmuje kontrolę. Dobrym przykładem są walory Ampli (spadek o 23,2 proc.) i ERG-u (6,9 proc.). Z niechcianym towarem zostają jak zwykle ci, którzy liczyli na dwu- a może i nawet trzycyfrowe zyski. Na rynku jest wiele opinii, co mogą przynieść kolejne sesje. Można usłyszeć, że to tylko "korekta w biegu". Nie brakuje też stwierdzeń, że rozpoczęliśmy dłuższą korektę. Na pewno rośnie zmienność. Pojawił się strach i emocje. Nudno na najbliższych sesjach nie będzie.