Spekulanci liczą, że po uregulowaniu wierzytelności likwidowane spółki zaspokoją też roszczenia akcjonariuszy.
Papiery Washington Mutual, który po plajcie we wrześniu 2008 r. przeszedł do historii jaki największy bankrut w historii amerykańskiej bankowości, w 2009 r. podskoczyły o 1760 proc., a w pierwszych miesiącach tego roku o kolejne 220 proc. Na niektórych sesjach wolumen obrotów tymi akcjami sięga 140 mln. Dla porównania, dzienny wolumen obrotów akcjami Bank of America, największego w USA banku pod względem aktywów, wynosi w tym roku średnio 218 mln.
Walory będącego w likwidacji legendarnego banku inwestycyjnego Lehman Brothers. w 2009 r. poszybowały o 432 proc., a w tym o około 80 proc. Handel akcjami upadłych banków odbywa się na rynkach pozagiełdowych. Traderzy liczą na to, że po uregulowaniu zobowiązań wobec wierzycieli likwidowanym spółkom pozostanie majątek do rozdzielenia pomiędzy akcjonariuszy. Scenariusz ten jest mało prawdopodobny, lecz spekulacja, że się zrealizuje, jest tania. Walory WaMu nawet po spektakularnych zwyżkach kosztują niewiele ponad 0,4 dol., podczas gdy przed kryzysem oscylowały wokół 45 dol., a jeszcze w dniu jego bankructwa warte były ponad 2,2 dol. Papiery Lehmana wyceniane są dziś na około 0,14 dol. – To tani bilet na loterię, jeśli ktoś wierzy, że jakimś cudem spłaceni zostaną zwykli akcjonariusze – wskazuje Kevin Starke, analityk z CRT Capital Group.
Większość aktywów WaMu kupił bank JPMorgan Chase, wciąż jednak toczą się spory o prawo własności do części depozytów, zwrotów podatkowych itp. Zdaniem Starke’a, nawet gdyby spór został rozstrzygnięty na korzyść WaMu, nie wystarczyłoby to, aby pokryć roszczenia akcjonariuszy.