– Mieliśmy nadzieję, że zainteresowanie akcjami PZU będzie duże i uda nam się zrealizować główny cel, czyli budowę akcjonariatu obywatelskiego w PZU. Ale aż tylu inwestorów się nie spodziewaliśmy – mówił w czwartek minister skarbu Aleksander Grad, ogłaszając wyniki zapisów wśród inwestorów indywidualnych. Mimo to dzięki wprowadzonemu po raz pierwszy limitowi 30 akcji na osobę i zwiększeniu puli sprzedawanych walorów (m.in. o 5 proc. Skarbu Państwa) uniknięto redukcji zapisów. Każdy kupi więc tyle akcji, na ile się zapisał. Średnio jest to 28 walorów na osobę.
Do tej pory średnia stopa redukcji w ofertach Skarbu Państwa sięgała 90 proc. Wiedząc o tym, inwestorzy zaciągali gigantyczne kredyty, by złożyć zapis na więcej akcji, niż chcieli kupić, a związane z tym koszty konsumowały zyski z inwestycji, jak przy sprzedaży akcji Polskiej Grupy Energetycznej.
W czwartek wieczorem PZU poinformowało, że inwestorom indywidualnym przydzielono 7 058 582 akcji, instytucjonalnym 18 686 817, a osobom uprawnionym 73 938 walorów.
Oznacza to, że pracownicy i agenci PZU nie skorzystali w pełni z możliwości zakupu dodatkowych 50 walorów spółki. Grupa uprawnionych liczyła aż 28,3 tys. osób, ale decydując się na skorzystanie z przywileju, inwestorzy musieli zadeklarować, że akcji nie sprzedadzą aż przez trzy lata.
Zarówno inwestorzy indywidualni, jak i instytucjonalni zapłacą za akcję 312,5 zł, czyli maksymalną cenę. Powodem jest olbrzymie zainteresowanie instytucji, które w ramach widełek 283,5 – 312,5 zł dawały bardzo wysokie oferty. Wcześniej Aleksander Grad nie wykluczał nawet, że cena dla polskich i zagranicznych funduszy i banków będzie wyższa niż ta, jaką zapłacą drobni gracze. Według informacji PAP instytucje były gotowe kupić ponad siedem razy więcej akcji PZU, niż im zaoferowano.