Początek wtorkowej sesji na GPW przyniósł umiarkowaną realizację zysków po poniedziałkowym wyskoku w górę. WIG20 otworzył się ok. 0,2 proc. na minusie, a potem straty jeszcze się powiększyły, głównie za sprawą spadku kursów największych spółek z sektora finansowego. W poniedziałek notowania tej branży (także na świecie) mocno szły w górę m.in. w reakcji na decyzje Komitetu Bazylejskiego o przesunięciu terminu wprowadzenia bardziej rygorystycznych wymogów kapitałowych dla banków komercyjnych.
Stabilnie zachowują się dziś za to notowania BZ WBK, które dzień wcześniej poszybowały na wieść o planach wezwania ze strony Santandera. Po południu inwestorzy będą czekali na dane o sierpniowej sprzedaży detalicznej w USA (zostaną opublikowane o 14:30). Według prognoz urosła o 0,3 proc. m/m. Będzie to kolejny wskaźnik, który pozwoli zweryfikować czy amerykańska gospodarka traci impet, czy wręcz przeciwnie – ożywienie się utrzymuje.
Dla zwolenników analizy technicznej zadyszka kupujących nie jest zaskoczeniem. Już w poniedziałek widać było, że WIG20 ma problemy z pokonaniem „z marszu” sierpniowego szczytu, który stanowi obecnie kluczowy poziom oporu przed atakiem na kwietniowy rekord hossy (2604 pkt). Ponieważ jednak indeks szerokiego rynku WIG sforsował już nie tylko sierpniowe, ale też kwietniowe maksimum, optymiści liczą, że to samo osiągnie w końcu WIG20.