Co decyduje o łącznym koszcie kredytu

Nominalne oprocentowanie jest miarą nieprecyzyjną. Cenę pożyczki lepiej oddaje rzeczywista roczna stopa oprocentowania, o której bank musi poinformować klienta

Aktualizacja: 10.12.2010 06:00 Publikacja: 09.12.2010 00:25

Co decyduje o łącznym koszcie kredytu

Foto: Fotorzepa, Dziennik Wschodni DzW Dziennik Wschodni

Oprocentowanie to podstawowy element oferty kredytowej oceniany zazwyczaj w pierwszej kolejności. Bankom zależy więc na tym, by nominalne oprocentowanie (takie jest podawane standardowo) było jak najniższe. Wtedy oferta prezentuje się atrakcyjnie.

Jednak niska stawka nominalna, np. jednocyfrowa przy pożyczce gotówkowej, nie oznacza jeszcze, że kredyt jest wyjątkowo tani. Trzeba koniecznie sprawdzić inne jego parametry.

Nierzadko bywa tak, że dla zdecydowanej większości klientów najniższy możliwy poziom oprocentowania (podawany przez banki np. w formie: od...) jest niedostępny. Stawka ta obowiązuje na przykład tylko przy pożyczkach o wartości powyżej 100 tys. zł albo przy zaciąganych przez klientów o statusie VIP, którzy dodatkowo kupią w banku kilka innych produktów.

[srodtytul]Ekstrawydatki[/srodtytul]

Należy też zobaczyć, jakie są inne koszty poza odsetkami. Pobierane przez bank opłaty mogą nazywać się różnie: wstępna, przygotowawcza, za rozpatrzenie wniosku, za udzielenie kredytu itp. Mogą się pojawić także koszty obowiązkowych ubezpieczeń, które trzeba wykupić wraz z kredytem. Dopiero uwzględnienie wszystkich tych parametrów pozwoli właściwie oszacować cenę kredytu.

Samodzielne wyliczenie rzeczywistej stopy oprocentowania, uwzględniającej i odsetki, i stałe koszty, jest bardzo trudne. Lepiej poprosić o to bank lub skorzystać z jednego z kalkulatorów internetowych. Bank jest zobligowany do podawania rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania na podstawie przepisów ustawy o kredycie konsumenckim (patrz ramka).

Warto wiedzieć, że im krótszy okres spłaty kredytu, tym wstępne opłaty bardziej ważą w łącznych kosztach. Jeden procent prowizji przy kredycie hipotecznym to – w liczbach bezwzględnych – duża kwota, bo kredyty hipoteczne opiewają zazwyczaj na wysokie kwoty. Jednak przy spłacie rozłożonej na 20 czy 30 lat nie ma to aż tak wielkiego wpływu na rzeczywistą cenę kredytu.

Inaczej jest przy pożyczkach krótkoterminowych, zwłaszcza tych zaciąganych na okres krótszy niż rok. Wtedy nawet jeden procent prowizji ma duży wpływ na ostateczny koszt.

Znaczenie ma również to, w jaki sposób kredyt będzie spłacany. Koszty mogą dodatkowo wzrosnąć w porównaniu z podanymi na początku, jeśli klient zostanie obciążony karami za opóźnienia w spłacie lub opłatami za przesłane przez bank monity. Dodatkowo płaci się też np. za sporządzenie aneksu zmieniającego warunki umowy.

[srodtytul]Trudne rachunki[/srodtytul]

Niektóre produkty są tak skonstruowane, że kosztu kredytu w ogóle nie da się wyliczyć w momencie podpisywania umowy. Tak jest np. wtedy, gdy umowa nie precyzuje harmonogramu spłat, a niekiedy nawet harmonogramu zadłużania się. Przykładem może być kredyt zaciągany kartą lub linia kredytowa w rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowym (ROR).

Klient korzystający z tych produktów nie tylko sam wybiera moment spłaty, ale może też w dowolnym momencie zwiększać saldo zadłużenia, płacąc kartą lub podejmując pieniądze z ROR. Poza tym w obu przypadkach oprócz kosztów zmiennych (czyli odsetek, których wartość jest uzależniona od wielkości wykorzystanego kredytu i od czasu, przez jaki zadłużenie utrzymuje się na rachunku) występują też koszty stałe; może to być roczna opłata za użytkowanie karty czy prowizja za uruchomienie albo wznowienie linii w ROR.

Rzeczywistą roczną stopę oprocentowania dla takich produktów można zatem wyliczyć tylko wtedy, gdy przyjmie się określony scenariusz. Na przykład można założyć, że 15. dnia każdego miesiąca zadłużenie klienta na rachunku wynosi 500 zł, zaś 25. dnia miesiąca na konto wpływa przelew od pracodawcy, który to zadłużenie spłaca. Ponieważ każdy klient korzysta z takiego kredytu inaczej, wynik wyliczeń za każdym razem będzie inny.

Przy okazji warto zauważyć, że kredyt w rachunku karty kredytowej jest jedynym, który może być dla konsumenta całkowicie bezpłatny. Trzeba jednak spełnić kilka warunków. Karta musi zostać wydana za darmo (większość banków ma już takie oferty). Poza tym obroty na rachunku powinny być na tyle wysokie, by co roku klient był nagradzany zwolnieniem z opłaty za kolejne lata. Ważny jest też sposób korzystania z plastikowego pieniądza. Klient musi się ograniczyć do transakcji bezgotówkowych (a więc płacić kartą w sklepach i punktach usługowych, ale nie używać jej w bankomacie) i regularnie spłacać całość zadłużenia w terminie wskazanym na wyciągu.

[srodtytul]Decyduje sytuacja na rynku[/srodtytul]

Większość umów kredytowych zawieranych przez banki z konsumentami przewiduje zmienną stopę oprocentowania. W przypadku kredytów hipotecznych standardem jest uzależnienie oprocentowania od zmieniającej się ceny pieniądza na rynku (stawka WIBOR plus stała marża banku). Warto sprawdzić, jak to jest dokładnie zapisane w umowie. Banki biorą bowiem pod uwagę różne stawki WIBOR (np. trzymiesięczny albo sześciomiesięczny), różne ich wartości (z konkretnego dnia lub np. średnią z określonego okresu), różne też ustalają częstotliwość zmian oprocentowania (raz na kwartał czy raz na pół roku). Wszystko to ma wpływ na wysokość odsetek.

Zmienne oprocentowanie innych produktów kredytowych jest modyfikowane przez banki na ogół wtedy, gdy znacząco zmieni się rynkowa cena pieniądza albo stopa procentowa NBP. Najlepiej jeśli warunki niezbędne do wprowadzenia takiej zmiany są podane w umowie.

[ramka][srodtytul]Oprocentowanie może wzrosnąć[/srodtytul]

- W czerwcu 2008 roku Rada Polityki Pieniężnej po raz ostatni podniosła stopy procentowe NBP. Od tamtego czasu nastąpiła seria sześciu obniżek stóp. Są one teraz na niskim poziomie. Stopa referencyjna NBP wynosi 3,5 proc., a redyskonto weksli 3,75 proc.

- Względnie niskie jest także oprocentowanie na rynku międzybankowym mierzone stawką WIBOR. WIBOR trzymiesięczny wynosi teraz ok. 3,9 proc., a sześciomiesięczny ok. 4,1 proc.

- Część ekonomistów oczekuje, że w niedalekiej przyszłości Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje o podniesieniu stóp NBP, co oczywiście miałoby wpływ na oprocentowanie stosowane na rynku międzybankowym.

Jako argument za podwyżką podawane jest m.in. niebezpieczeństwo wzrostu inflacji.

Przeciwnicy takiego ruchu przestrzegają natomiast, że podwyżka spowodowałaby niekorzystne dla gospodarki umocnienie złotego.

- Jeżeli doszłoby do podwyżki stóp procentowych, zapewne wiele banków uzna to za pretekst do podniesienia oprocentowania kredytów. Będzie to dotyczyło nie tylko nowych umów, ale również tych zawartych wcześniej i przewidujących zmienne oprocentowanie.

[srodtytul]Przepisy chroniące klientów pożyczających w bankach[/srodtytul]

- W kodeksie cywilnym znajduje się zapis, że maksymalne oprocentowanie kredytu nie może przekraczać czterokrotności stopy lombardowej NBP. Obecnie stopa lombardowa wynosi 5 proc., a zatem nominalne oprocentowanie kredytu nie może być wyższe niż 20 proc. w skali roku. Wiele banków stosuje stawki równe temu limitowi lub bardzo do niego zbliżone. Gdy dojdzie do spodziewanej podwyżki stóp procentowych NBP, podrożeją też niektóre kredyty, zwłaszcza te zaciągane kartą. Zmiana stawek może być zauważalna, bo wzrost stopy lombardowej o każde 0,25 pkt proc. podnosi limit oprocentowania kredytów o 1 pkt proc.

- Ustawa o kredycie konsumenckim określa, że wstępne opłaty i prowizje, pobierane przez bank przy udzieleniu kredytu, nie mogą przekroczyć 5 proc. jego wartości. Nakłada też na banki obowiązek obliczania i podawania klientom rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO). Wskaźnik ten został skonstruowany po to, by konsument nie musiał się zastanawiać, czy kredyt z nieco niższym oprocentowaniem, ale wyższą prowizją jest korzystniejszy niż taki, gdzie odsetek płaci się więcej, za to oszczędza się na wstępnych opłatach. RRSO ma pokazywać, jak drogi jest kredyt i ułatwiać porównanie różnych ofert.

- Ustawa o kredycie konsumenckim gwarantuje także klientowi prawo do odstąpienia od umowy kredytowej w ciągu dziesięciu dni od dnia jej zawarcia.

- Przepisy o kredycie konsumenckim wkrótce muszą się zmienić. Do 11 czerwca 2010 r. kraje Unii Europejskiej miały obowiązek wprowadzić do krajowego prawa przepisy dyrektywy 2008/48/WE w sprawie umów o kredyt konsumencki. Polska tego terminu nie dotrzymała; nowe przepisy jeszcze nie zostały przyjęte. Projekt zmian zakłada m.in. podniesienie górnej granicy kredytu uznawanego za konsumencki (czyli podlegającego przepisom ustawy) z obecnych 80 tys. zł do ponad 250 tys. zł, zniesienie 5-proc. progu opłat wstępnych, nałożenie na banki dodatkowych obowiązków informacyjnych, a także objęcie nowymi przepisami niebankowych instytucji pożyczających pieniądze.[/ramka]

Oprocentowanie to podstawowy element oferty kredytowej oceniany zazwyczaj w pierwszej kolejności. Bankom zależy więc na tym, by nominalne oprocentowanie (takie jest podawane standardowo) było jak najniższe. Wtedy oferta prezentuje się atrakcyjnie.

Jednak niska stawka nominalna, np. jednocyfrowa przy pożyczce gotówkowej, nie oznacza jeszcze, że kredyt jest wyjątkowo tani. Trzeba koniecznie sprawdzić inne jego parametry.

Pozostało 96% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy