Z danych japońskiego biura wywiadowni gospodarczej D&B wynika, że aż 61,5 tys. firm które zostały zmuszone do takiej decyzji leży w regionie Miyagi, ponad 51 tys. w regionie Fukushima a niemal 32 tys. w Iwate. Wszystkie leżą w północnej części kraju, którą spustoszyło 11 marca trzęsienie ziemi a następnie fale tsunami. D&B podaje, że obecnie trudno jest dokładnie określić jakie te firmy poniosły straty. Firma będzie też na bieżąco informować czy zjawisko nie ma jeszcze szerszej skali.
Rząd Japonii szacuje, że koszty odbudowy kraju przekroczą 300 mld dol. Problemy mają także japońskie koncerny zwłaszcza produkujące samochody i sprzęt elektroniczny. Część z nich jak Toyota czy Sony musiało zamknąć część fabryk. Z powodu braku komponentów problemy z produkcją będą miały też ich zakłady w innych częściach świata m.in. w Polsce.