Raj na skrzyżowaniu szlaków

Cypr był zawsze mekką przemytników, osób zajmujących się praniem brudnych pieniędzy, handlarzy bronią, pośredników handlowych. Rząd pracuje nad zmianą tego wizerunku. Nie zmienia to faktu, że władze promują wyspę jako idealne miejsce do zarejestrowania biznesu. I mają rację

Publikacja: 06.05.2011 05:51

Cypr: podatkowy raj na skrzyżowaniu szlaków (fot. Jihan Ammar)

Cypr: podatkowy raj na skrzyżowaniu szlaków (fot. Jihan Ammar)

Foto: AFP

Cypr leży 150 km od Bejrutu i znacznie bliżej jest stąd na Bliski Wschód niż do Europy. Ta wyspa od zawsze przyciąga osoby zajmujące się niejasnymi interesami, a także pośredników handlowych – jak J&S, który pomagał w eksporcie rosyjskiej ropy do Polski. Nie mówiąc już o przystani dla Rosjan wywożących z kraju grube miliardy dolarów pochodzące często z bardzo podejrzanych źródeł.

Jak ujawnia WikiLeaks, Cypr jest znanym miejscem tajemnych spotkań Palestyńczyków z Izraelczykami

Nad zmianą tego wizerunku od kilku lat pracuje cypryjski rząd. Nie zmienia to jednak faktu, że cypryjskie władze promują wyspę jako idealne miejsce do zarejestrowania biznesu. I mają rację.

– Nie ulega wątpliwości, jeśli chodzi o podatki, Cypr jest najbardziej przyjaznym krajem w Unii Europejskiej – uważa Charilaos G. Stavrakis, były wiceprezes Bank of Cyprus Group, dziś minister finansów Cypru. Kiedyś było to 4,25 proc., teraz CIT wynosi 10 proc. W niektórych okolicznościach ostateczny podatek wynosi zero.

Raj podatkowy? Z pewnością. Do dzisiaj – tak jest też w Luksemburgu i na Kajmanach – można znacznie ograniczyć płacenie podatków jedynie przez założenie firmy w Limassol, Nikozji, Larnace albo Paphos. Ale nie tylko.

Cypr oferuje piaszczyste plaże z hotelami raczej na zamożniejszą kieszeń gwarantujące spokojne wakacje z grecką atmosferą, ale bez zagrożenia strajkami. Płoty obrośnięte bugenwillami, zwrotnikową roślinność. Gigantyczne pola, gdzie uprawiane są ziemniaki dostarczane do Europy w czasie, kiedy nasze przestają być jadalne, a na Cyprze zima jest równie ciepła jak nasza późna wiosna.

Winnice na zboczach i doskonałe, ale drogie wino, porty, do których dopływają wycieczkowe giganty. Tawerny z grecko-brytyjską mieszanką jedzenia, może nie najszczęśliwszą, ale do zaakceptowania. Na tej wyspie już dawno nie opłaca się łowić ryb, bo wody wokół Cypru zostały przetrzebione.

To także środek Morza Śródziemnego zaskakująco dobrze skomunikowany ze światem. Na lotnisku w Larnace lądują wszystkie największe europejskie i bliskowschodnie linie lotnicze. Powszechnie znany angielski, w zasadzie bezpieczne ulice, chyba że... nagle dochodzi do gangsterskich porachunków i strzelaniny, która zawsze wydaje się nie na miejscu.

Ale w zasadzie żyje się tutaj spokojnie. Pracownicy banków się nie przepracowują, w lecie, które trwa od maja do września, po południu większość banków jest zamknięta. Sklepy są nieczynne w środy i w większość weekendów, ale i na zakupy tutaj się raczej nie chodzi, bo jest bardzo drogo. Jak w każdym raju podatkowym, co zazwyczaj zaskakuje prawdziwych turystów. Bo skoro podatki są niskie, to wszystko powinno być tanie.

Prawnicy, księgowi i specjaliści od doradztwa podatkowego raczej tutaj nie robią zakupów, tylko kursują między Larnaką i Paryżem, Londynem czy Frankfurtem. Ale to właśnie tu są tysiące kancelarii prawnych, w których czasami nawet w ciągu doby można założyć firmę. Bo Cypr chce być postrzegany przede wszystkim jako centrum innowacyjnej bankowości. Stąd także nowoczesna telekomunikacja, jedna z najbardziej niezawodnych w Europie.

Władze cypryjskie zaperzają się i oburzają, kiedy słyszą o szmuglowaniu papierosów czy handlu bronią. Przecież w 2004 r., kiedy Cypr przygotowywał się do członkostwa w Unii Europejskiej, przyjął ustawodawstwo, które bardzo utrudniało takiego rodzaju działalność i wymuszało większą przejrzystość w transakcjach handlowych. Uniemożliwiało także unikanie płacenia podatków. Ale płacenie niskich, najniższych w Unii Europejskiej podatków, jak najbardziej. To jest zgodne z prawem. I z tego dzisiaj żyje Cypr.

Ale eksperci nie mają wątpliwości. Takich procederów nie kończy się z dnia na dzień. Poza tym na Cyprze już legalnie obowiązuje CIT w wysokości 10 proc., wiele jest zwolnień podatkowych, nie mówiąc już o 33 umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania. To znaczy, że jeśli zapłaci się niziutki podatek na Cyprze, nie płaci się już wysokiego w swoim kraju.

Przy tym Cypryjczycy bardzo dbają o to, by świat jak najwięcej wiedział o ich udogodnieniach dla biznesu. Tylko w ubiegłym roku misje rządowe odwiedziły Pekin, Szanghaj, Banglore, New Delhi i Wiedeń, kilka krajów Ameryki Łacińskiej.

W zachęcaniu do rejestrowania biznesu na Cyprze pomagają firmy z czołówki światowych firm konsultingowo-księgowych. Partnerzy z PricewaterhuseCoopers chętnie opuszczają cypryjską dziuplę w Nikozji, stolicy kraju, i zachęcają Amerykanów do przyjazdu na wyspę.

I są efekty ich działalności. W 2010 r. liczba holdingów i firm handlowych zarejestrowanych na Cyprze wyniosła 14,5 tys., o 70 proc więcej niż w 2002 r. Zdaniem szefa nikozyjskiego biura i byłego partnera w PwC Phidiasa Pilidesa, obecnego prezesa Agencji Promocji Inwestycji Zagranicznych, na świecie nie powinno być poważnego gracza na rynku inwestycyjnym, który przynajmniej nie rozważa w najbliższym czasie założenia cypryjskiej placówki.

Cud niskich podatków

Kariera Cypru jako raju podatkowego i ojczyzny cwanych doradców ma swój początek w połowie lat 70. Szefem PwC był wówczas Michael Zampelas, dzisiaj burmistrz Nikozji. Wtedy zwróciło się do niego kilku Holendrów, którzy chcieli założyć na Cyprze firmy inwestycyjne. Nie ukrywali jednak, że podatki wydają im się o wiele za wysokie.

Zampelas i jego koledzy zorganizowali wówczas silny lobbing. Odnieśli sukces. Rząd wprowadził CIT w wysokości 4,25 proc. dla zagranicznych firm, które stąd będą prowadzić działalność na świecie.

Takie firmy szybko założyli nie tylko chytrzy Holendrzy, znani z tego, że nie lubią wydawać pieniędzy nawet bardziej niż Szkoci, ale i 50 tys. innych chętnych. I wtedy okazało się, że niskie podatki dają znacznie większe wpływy niż wysokie. Nowe firmy stworzyły tysiące miejsc pracy i już przynosiły 600 mln dol. rocznych dochodów podatkowych.

Ten ruch w biznesie miał jednak drugą stronę, mniej korzystną dla Cypryjczyków. O możliwości założenia takich firm szybko zwiedzili się handlarze bronią, którzy dostarczali sprzęt i amunicję do pozostających w permanentnym konflikcie krajów bliskowschodnich. Szybko także pojawili się przemytnicy broni i wszystkiego, co opłacało się szmuglować.

W latach 90. Cypr znalazł się na liście 14 krajów, które brały udział w nielegalnych dostawach broni konwencjonalnej dla Saddama Husajna. Rejestrowane na Cyprze firmy kupowały od irackiego reżimu ropę, nie bacząc na embargo i fakt, że tylko umowa ONZ „Ropa za żywność" dawała możliwość legalnego eksportu irackiej ropy.

WikiLeaks dotarła do niezbitych dowodów, w tym do przechwyconego przez CIA listu, który wyszedł z zarejestrowanego na Cyprze Pediment Holdings Ltd. Adresatem był iracki urzędnik, a Pediment chciał kupić od Irakijczyków na granicy iracko-irańskiej ropę wartą 10 mld dol. i przetransportować ją dalej cysternami. Takich transakcji było kilkadziesiąt, a pieniądze miały zostać przelane na rachunek w banku w stolicy Jordanii Ammanie.

Te transakcje nie były trudne do przeprowadzenia na Cyprze, bo nadzorował je tutejszy dyplomata Benon Sevan. Jak ujawnili Amerykanie i pracownicy ONZ, na każdej takiej transakcji Sevan zarabiał przynajmniej 150 tys. dol.

Większe interesy niż on robiła szwajcarska firma Glencore, wcześniej znana jako Marc Rich & Co AG. Ale kiedy wokół jej rachunków bankowych zaczęło się robić gorąco, Marc Rich wypisał się z biznesu w 1994 r.

Jednakże okazało się – jak ujawniło dochodzenie b. szefa Rezerwy Federalnej Paula Volckera – że Glencore kupił potem jeszcze 122 mln ton irackiej ropy. Są także dowody, że przelewał znaczące kwoty na rachunki należące do „swojego" człowieka w Bagdadzie. Glencore oczywiście wszystkiemu zaprzeczył.

Pod rosyjski gust

Z  cypryjskich rachunków bankowych korzystał kontrowersyjny rosyjski polityk Władimir Żyrinowski. Naturalnie nie był jedynym Rosjaninem, który tak polubił tę wyspę.

Cypryjskie władze robiły wszystko, aby Rosjanom się tu bardzo spodobało. Żeby przyjechać na wyspę, nie potrzebowali wiz, dominująca religia to prawosławie, do cerkwi zawsze blisko. Już w 2000 r. na wzgórzach otaczających Limassol mieli oni tam swoje luksusowe wille, a na rachunki bankowe przepływało wówczas przynajmniej miliard „rosyjskich" dolarów miesięcznie.

Jak wynika z informacji WikiLeaks, lwia część tych pieniędzy nie była do końca czysta. Potwierdził to rosyjski dziennik „Izwiestia", który dotarł do danych, że w samej Rosji 70 – 80 proc. prywatnych pieniędzy kontrolowała mafia.

Przelewanie pieniędzy na cypryjskie konta pozwalało uniknąć poborców podatkowych, ale również dzielenia się z przyjaciółmi w administracji domagającymi się wynagrodzenia za sprzyjanie biznesowi. Nie mówiąc już o tym, że był to bezpieczny sposób na uniknięcie ryzyka, jakim było jeszcze wówczas korzystanie z rosyjskich banków.

Miał tam także swój rachunek Michaił Chodorkowski, właściciel rozwiązanego przez państwo Jukosu. A i właścicielem tego koncernu Chodorkowski był za pośrednictwem kilku swoich firm rejestrowanych na Cyprze.

Za Rosjanami przyszła również przestępczość. Na tę wyspę, gdzie przez całe lata mieszkańcy nie czuli potrzeby zamykania domów i samochodów, dotarli rosyjscy gangsterzy. Zaczęły się uliczne porachunki, strzelaniny. Zaczął się import prostytutek z krajów byłego ZSRR. W 2001 r. aresztowany został cypryjski dyrektor odpowiadający za służby graniczne, kiedy udowodniono mu branie łapówek w zamian za przymykanie oczu na handel żywym towarem i wydanie pozwolenia na pracę cudzoziemkom, które miały pracować w tzw. kabaretach.

Jeszcze w 2003 r. rocznie przyjeżdżało tutaj ok. 2000 Rosjanek, a wartość tego biznesu szacowana była przynajmniej na 70 mln dol. Władze cypryjskie zapewniają dziś, że ten proceder należy do przeszłości, podczas gdy amerykański Departament Stanu uważa, że nielegalny przerzut kobiet z b. ZSRR trwa. Gazety od czasu do czasu donoszą o tragicznych wypadkach młodych Rosjanek i Ukrainek, które popełniają samobójstwa, nie pozostawiając listów pożegnalnych.

Napływ rosyjskiego kapitału stale rośnie, zwłaszcza od czasu, kiedy w październiku 2010 r. na Cypr przyjechał z wizytą oficjalną rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew i podpisał umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania. Phidias Pillides, prezes Cypryjskiej Agencji Promocji Inwestycji Zagranicznych, powiedział wtedy, że liczy na znaczny napływ inwestycji i to w obydwie strony.

Miał rację. Z Rosji kapitał zaczął napływać szybciej na Cypr, a cypryjskie firmy z rosyjskim kapitałem na potęgę zaczęły inwestować w Rosji.

Uzbrojeni po zęby

Niewiele zmieniła się również sytuacja na rynku przemytu broni – wynika z dokumentów Departamentu Stanu. Import małej broni krótkiej znacząco przekracza potrzeby miejscowej ludności.

W 2003 r. wartość importu takiej broni oraz karabinów maszynowych sięgnęła 185 mln dol. Choć Departament Stanu zastrzega się, że dane są niekompletne, to jednak i tak stawia to Cypr na drugim miejscu, za USA, razem z Niemcami, Francją i Wielką Brytanią.

Ta broń płynie przede wszystkim z Rosji, ale również z kilku bliżej nieznanych kierunków. Prawdopodobnie jednak znajduje się tylko w księgach rejestracyjnych, a statki nią wyładowane, choć na Cyprze zarejestrowane, bo to także się opłaca, nigdy nie przybijają do jego wybrzeży.

Nicolas Marsh z Międzynarodowego Instytutu Pokoju w Oslo, który zajmuje się śledzeniem takich transportów, nie ukrywa, że bardzo trudno jest monitorować takie transporty. I mówi: – Te ładunki pojawiają się znikąd i znikają donikąd. Zdaniem cypryjskich władz więcej informacji można znaleźć na północnej części wyspy, która należy do Turcji.

Turecka część nigdy dotąd nie była w stanie wykorzystać swoich atutów. Szykowała się do wielkiej ofensywy turystycznej, bo plaże są tam piękniejsze niż na południu, rozpoczęto budowę hoteli, ale skończyło się na kasynach, których właścicielami są obywatele tureccy.

Turcy cypryjscy mieli nadzieję również zbudować biznes finansowy, tak jak udało się to ich ziomkom z południa. Rzeczywiście powstało tam 500 instytucji finansowych, tyle że zajmują się głównie praniem pieniędzy, zdaniem zaś Departamentu Stanu ta część wyspy jest kluczowym ogniwem w przemycie narkotyków z Turcji do Wielkiej Brytanii i reszty Europy. Dla przybysza z zewnątrz północna część wyspy wygląda jak biedna turecka prowincja, z dala od Ankary, Stambułu czy Adany.

Chińskie pluszaki niepożądane

Posiadanie firmy na Cyprze jest jak najbardziej legalne. Na Cyprze zarejestrowanych jest kilkadziesiąt firm z polskim kapitałem, ale bardzo trudno jest dojść do ich właścicieli.

Najbardziej znana jest spółka J&S, która przez długie lata zajmowała się pośrednictwem w sprowadzaniu dla Orlenu rosyjskiej ropy. Rosjanie z Łukoilu, którzy tę ropę dostarczali, byli bardzo zadowoleni z takiego rozwiązania.

– Pośrednictwo J&S daje nam gwarancję, że zawsze otrzymamy należne pieniądze – mówił w rozmowie z „Rz" prezes Łukoilu Vagit Alekperow.

Działają stamtąd chociażby Microsoft i Oracle, ich biuro sprzedaży na Bliski Wschód i basen Morza Śródziemnego znajduje się w Limassol. Podobnie IBM, oficjalnie jest tutaj łącznie 40 amerykańskich korporacji. Także linie lotnicze, które jak na przykład Biritish Airways korzystają z firm public relations.

Ale to nieprawda, że każdy biznes jest na Cyprze mile widziany. Kiedy chińska firma chciała zbudować tam fabrykę pluszaków, Antis Nathanel z Cypryjskiej Izby Handlowo-Przemysłowej odpowiedział, że Cypr jest zbyt mały, aby przyjąć chińską fabrykę. – Jest nas jedynie 700 tysięcy. Jak możemy zgodzić się na przyjazd 50 tys. Chińczyków – mówił.

Znacznie korzystniejsze jest tworzenie kolejnych holdingów i mimo wszystko rozwijanie turystyki, która teraz przeżywa boom z powodu zamieszek na Bliskim Wschodzie.

Firma za 4 tys. dolarów

Założenie firmy na Cyprze wiąże się z wydatkiem 4 tys. dol. To koszty opłacenia kancelarii prawnej lub usług którejś z wielkich firm księgowych – Deloitte, Ernst & Young czy PwC. To one pomogą znaleźć odpowiednią nazwę, a nie jest to łatwe, bo te bardziej oczywiste już są zarezerwowane.

Prawnicy pomogą napisać statut firmy i stworzyć listę akcjonariuszy. To trwa zazwyczaj dwa – trzy tygodnie; dla dużych firm nawet dłużej, bo potrzebują one więcej dokumentów, w tym listów referencyjnych z banków, z którymi współpracowały.

Ale można całą procedurę przeprowadzić na skróty. Vishnu Enterprises z Nikozji ogłasza się, że jest w stanie zarejestrować spółkę w 24 godziny. Zgłaszam się i telefon odpowiada po drugim dzwonku.

– To dowód szacunku dla klienta – słyszę, kiedy wyrażam swoje uznanie. – Do samej rejestracji firmy eksportowej Koralik, która zajmowałaby się sprowadzaniem paciorków z Afryki i ich wysyłką do Polski, nie jest potrzebna obecność właściciela. Może to się odbyć za pośrednictwem dyrektora bądź któregoś z akcjonariuszy.

Dyrektor generalny Vishnu Emil Deecken zapewnia, że taka procedura praktycznie uniemożliwia znalezienie właściciela firmy. – Znamy mnóstwo prawników, którzy nie będą zadawali żadnych pytań w czasie zakładania firmy. To tyle formalności co przy kupowaniu chleba – słyszę w kolejnej firmie konsultingowej.

Pomysły na zmiany

Cypr musi zabiegać nawet o takie inwestycje. Bo Hindusi mają podobne warunki na Mauritiusie, a Szwajcarzy walczą o wielkie firmy międzynarodowe. Rosjanie zaczęli się rozglądać w Luksemburgu i gotowi są zapłacić trochę wyższe podatki, aby uniknąć cypryjskich skojarzeń.

Kapitał amerykański nie budzi takich wątpliwości, ale w przypadku Rosjan ludzie mówią: – A rosyjska firma. O z Cypru? Naturalnie!

To najczęstsza reakcja na informację, że rosyjska firma jest zarejestrowana na wyspie – mówi londyński prawnik Joel McDonald.

Cypr będzie również zabiegał o prawo do utrzymania niskiego podatku korporacyjnego. Wpływy z tego źródła przekraczają dochody z turystyki, mimo że i te stale rosną. Z wielkim niepokojem Cypryjczycy słuchają coraz to nowych pomysłów prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i niemieckiej kanclerz Angeli Merkel o harmonizacji podatków przynajmniej w strefie euro.

Zdenerwowani przyglądali się zmaganiom Irlandczyków, od których Francuzi domagali się podniesienia podatku korporacyjnego w zamian za pomoc finansową z Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. To mogłoby się okazać otwarciem furtki, przez którą uciekłyby efekty bardzo ciężkiej pracy Cypryjczyków.

Korzystne umowy

Kraje, z którymi Cypr ma podpisane umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania: Austria, Białoruś, Belgia, Bułgaria, Kanada, Chiny, Czechy, Dania, Egipt, Francja, Niemcy, Grecja, Węgry, Indie, Irlandia, Włochy, Kuwejt, Malta, Mauritius, Norwegia, Polska, Rumunia, Rosja, Singapur, Słowacja, Republika Południowej Afryki, Serbia, Szwecja, Syria, Tajlandia, Wielka Brytania, USA.

Cypr leży 150 km od Bejrutu i znacznie bliżej jest stąd na Bliski Wschód niż do Europy. Ta wyspa od zawsze przyciąga osoby zajmujące się niejasnymi interesami, a także pośredników handlowych – jak J&S, który pomagał w eksporcie rosyjskiej ropy do Polski. Nie mówiąc już o przystani dla Rosjan wywożących z kraju grube miliardy dolarów pochodzące często z bardzo podejrzanych źródeł.

Pozostało 97% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy