Energetyka jest istotną częścią gospodarki. Może ona stymulować rozwój gospodarki, dostarczając energię w sposób niezawodny i ekonomicznie akceptowalny, lub w negatywnym scenariuszu równie dobrze może ograniczać gospodarczy rozwój, narzucając wysokie ceny i ryzyko przerw w dostawach. Prognozy wskazują, że ten negatywny scenariusz jest najbardziej prawdopodobny. Istnieją jednak szanse, choć niewielkie, aby energetyka rozwijała się harmonijnie z całą gospodarką.
Wyższe koszty produkcji
Prognozowanie jest trudne, szczególnie w szybko zmieniających się sektorach gospodarki. W energetyce, gdzie zmiany są powolne, wiemy z dużym prawdopodobieństwem, co zdarzy się w ciągu następnych dziesięć – 20 lat. Wchodzący w 2013 roku III etap handlu pozwoleniami na emisję CO2 zmusi wszystkie elektrownie i elektrociepłownie do nabywania pozwoleń. Jest mało prawdopodobne, aby firmy te skorzystały z możliwości uzyskania darmowych emisji, ponieważ koszt pozyskania darmowych pozwoleń będzie wyższy niż koszt ich zakupu na wolnym rynku. Również darmowych emisji nie otrzymają nowe elektrownie.
Obowiązek nabywania pozwoleń spowoduje wzrost kosztów produkcji energii elektrycznej w Polsce o 70 proc. do roku 2020. Dodatkowo po roku 2016 musi nastąpić zamknięcie wielu starych instalacji produkcyjnych. Wzrost zapotrzebowania na energię, nawet umiarkowany, o 1,5 – 2 proc. rocznie, brak nowych inwestycji i zamykanie starych instalacji będą skutkowały negatywnym bilansem krajowej produkcji i zapotrzebowania na energię elektryczną już w latach 2016 – 2017. Spadek rezerw mocy i konieczność istotnego importu spowodują dalszy wzrost cen energii o kolejne 30 proc. Do 2020 r. ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym wzrosną o ok. 100 proc. Na rynku detalicznym wzrost sięgnie 120 proc., ponieważ wzrastać będzie koszt nabywania certyfikatów. W perspektywie dziesięciu lat zwiększą się również o 30 – 40 proc. opłaty za przesył. Oznacza to, że całkowity koszt energii elektrycznej dla odbiorcy końcowego wzrośnie o ok. 70 – 80 proc. Do wysokich kosztów energii dojdzie zwiększone ryzyko przerw w zasilaniu, ze względu na brak rezerw mocy i zdolności przesyłowych.
Reakcja gospodarki będzie widoczna już od 2015 r. Branże przemysłu zużywające znaczne ilości energii elektrycznej będą przenosiły się do krajów o tańszej energii i większej pewności jej dostawy. Chociaż wzrost bezrobocia będzie ograniczony przez zwiększoną emigrację, to można się spodziewać spadku PKB o 1 – 1,5 proc. rocznie. Pojawi się elastyczność cenowa popytu i odbiorcy zaczną ograniczać zużycie energii, co będzie miało pewnie pozytywny wpływ na bilans podaży i popytu. Możliwe są dwie opcje: bardziej prawdopodobna, w której gospodarka wejdzie w długotrwałą fazę pełzającej stagnacji, oraz mniej prawdopodobna, chociaż możliwa przy podjęciu działań przez rząd, w której gospodarka zacznie się rozwijać jako innowacyjna i niskoenergetyczna po rodzaju szoku energetycznego.
Konieczne działania
Pierwszym niezbędnym krokiem jest realna ocena sytuacji. Trzeba przestać bujać w atomowych obłokach i zejść na ziemię, a 2 mld zł, jakie zamierza się wydać na propagandę energetyki jądrowej, przeznaczyć na wsparcie dla nowych technologii energetycznych. Społeczeństwa do atomu już się nie przekona, a koszt inwestycyjny w elektrowniach jądrowych znacznie przekracza możliwości polskich firm.