- Dzisiaj zamierzamy formalnie zaskarżyć decyzję z 25 maja ustalającą stawki MTR w naszej sieci na poziomie 9,66 grosza od 1 lipca. Zgodnie z procedurą Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej w ramach tego pierwszego kroku może się w trybie samokontroli wycofać z tej decyzji – powiedział podczas dzisiejszego spotkania z dziennikarzami Cezary Albrecht, dyrektor biura spraw regulacyjnych PTC.
Urząd Komunikacji Elektronicznej uzależnia wydanie decyzji MTR dla PTC na poziomie stawek jego dużych konkurentów (15,20 grosza/min) od wycofania protestu przez Krajową Izbę Gospodarczą Elektroniki i Telekomunikacji, która z kolei uzależnia ten krok od zakończenia przez PTC sporów sądowych z jego członkami o przeszłe decyzje MTR. Gdyby PTC je wygrała teoretycznie mogłaby żądać wstecznego wyrównania rozliczeń, co kosztowałoby tych operatorów 104 mln zł.
Zdaniem PTC takie postawienie sprawy MTR czyni z KIGEiT organ regulujący rynek oraz co do zasady odbiera operatorom prawo odwoływania się od decyzji UKE. Operator sieci T-Mobile nie jest jednak sztywny w tym stanowisku.
- Jesteśmy w stanie wycofać się ze sporów sądowych, jeżeli dojdzie do rynkowe rozwiązania patu. Nie możemy się zgodzić na nieodpłatne wycofania naszych roszczeń. To mogłoby grozić pociągnięciem do odpowiedzialności zarządu naszej spółki za działanie na jej szkodę – mówi Cezary Albrecht. Problem polega jednak na tym, że KIGEiT nie godzi się płacić za nic i nie reaguje na kolejne ustępstwa ze strony PTC.
Wychodząc z ogólnej kwoty roszczeń 104 mln zł operator zaproponował najpierw połowę tej sumy, jako swoje odszkodowanie za wycofanie spraw sądowych. Ostatnia oferta opiewała już na 20 mln. Dzisiaj PTC zapowiedziała, że złoży kolejną propozycję. Nie wydaje się jednak, aby KIGEiT miała zmienić swoje stanowisko. Nie da się ukryć, że PTC ma znacznie więcej do stracenia.