Kurs ak­cji GTC spadł wczo­raj o pra­wie 7 proc., do 9,41 zł, po tym gdy Ma­riusz Ko­złow­ski, czło­nek za­rzą­du spół­ki, po­twier­dził oba­wy in­we­sto­rów, że wy­ni­ki de­we­lo­pe­ra za IV kw. „bę­dą ne­ga­tyw­ne". Kon­sen­sus ryn­ko­wy prze­wi­du­je 12,8 mln eu­ro stra­ty za IV kw. 2011 r.

Pro­ble­my spół­ki nie są no­wo­ścią, jed­nak po­twier­dze­nie tej in­for­ma­cji przez człon­ka za­rzą­du mo­że ozna­czać, że stra­ta bę­dzie wyż­sza, niż za­kła­da­no. In­we­sto­rzy nie są za­chwy­ce­ni moż­li­wo­ścią emi­sji ak­cji przez GTC, o któ­rej wspo­mniał Ko­złow­ski, ta­ka de­cy­zja ozna­cza roz­wod­nie­nie ka­pi­ta­łu i moż­li­we dal­sze spad­ki cen ak­cji. – W tym mo­men­cie nie wi­dzi­my po­trze­by prze­pro­wa­dze­nia emi­sji ak­cji. W pierw­szej po­ło­wie ro­ku plan in­we­sty­cyj­ny nie jest na­pię­ty – mó­wi Piotr Zy­ba­ła, ana­li­tyk DI BRE. Jed­nak dzia­łal­ność ope­ra­cyj­na wy­star­cza tyl­ko na bie­żą­ce wy­dat­ki i nie jest źró­dłem po­zy­ski­wa­nia go­tów­ki na in­we­sty­cje, dla­te­go ana­li­ty­cy nie wy­klu­cza­ją emi­sji ak­cji pod ko­niec 2012 r., kie­dy GTC roz­pocz­nie in­we­sty­cje na war­szaw­skiej Bia­ło­łę­ce i Wi­la­no­wie.