Już na otwarciu notowań nasz pieniądz zyskiwał po jednym groszu do najważniejszych walut. Euro kosztowało 4,19 zł, frank szwajcarski 3,49 zł, a dolar amerykański 3,18 zł. Niedługo potem, ok. godz. 10, zainteresowanie złotym znowu wzrosło za sprawą pozytywnych danych dotyczących marcowego bezrobocia, które było niższe, niż zakładano, i nieco lepszej sprzedaży detalicznej. Okazało się, że w marcu Polacy wydali na konsumpcję o 10,7 proc. więcej pieniędzy niż rok temu. W południe za euro płacono w Warszawie tylko 4,17 zł, za franka 3,47 zł, a za dolara mniej niż 3,16 zł.

Do wieczora popyt na złotego nieco osłabł, ale i tak zakończył on dzień na znacznie wyższych poziomach niż we wtorek. Na finiszu euro kosztowało 4,18 zł, czyli 0,5 proc. mniej niż dzień wcześniej. Tyle samo osłabły frank i dolar i były wyceniane odpowiednio na: 3,48 zł i niespełna 3,17 zł.

Na rynku długu ceny polskich obligacji kolejny dzień z rzędu rosły. Oprocentowanie dziesięciolatek zmalało do 5,41 proc., pięciolatek do 4,9 proc. (było najniższe od miesiąca), a dwulatek do 4,64 proc.