Przewaga kupujących była wyraźnie widoczna już od samego rana, mimo że euro, z którym jeszcze do niedawna nasz pieniądz był mocno związany, traciło do dolara (kurs EUR/USD?przejściowo pogłębił roczne minimum). Na otwarciu złoty zyskiwał po jednym groszu do euro (kosztowało 4,19 zł), szwajcarskiego franka (3,49 zł) i amerykańskiego dolara (3,42 zł). W kolejnych godzinach popyt na złotego jeszcze się wzmocnił. Przed godz. 15 euro było wyceniane na nieco ponad 4,17 zł, frank na mniej niż 3,48 zł, a dolar na niespełna 3,41 zł. Późnym popołudniem nasz pieniądz oddał część wcześniejszych zysków, ale i tak był o 0,2 proc. (w przypadku euro i franka) oraz 0,4 proc. (dla dolara)?tańszy niż w piątek.

Rosnące zaufanie do polskich aktywów, które coraz rzadziej klasyfikowane są jako ryzykowne, widoczne było też na rynku międzybankowym. Oprocentowanie obligacji dziecięcioletnich zmalało szósty dzień z rzędu do 4,87 proc. Rentowność dwulatek była najniższa od marca i wynosiła 4,5 proc., a pięciolatek 4,55 proc.