Numizmaty na najbliższych aukcjach mogą ustanowić rekordy cenowe

Niedługo odbędą co najmniej dwie wielkie aukcje numizmatów, na których mogą zostać ustanowione nowe rekordy cenowe. Rekordowe są już same ceny wywoławcze zabytkowych obiektów, wynoszą 500-800 tys. zł

Publikacja: 15.09.2012 08:00

800 tys. zł kosztuje Toruński medal z 1658 roku, który ma średnicę ok. 7 cm

800 tys. zł kosztuje Toruński medal z 1658 roku, który ma średnicę ok. 7 cm

Foto: Antykwariat Numizmatyczny Paweł Niemczyk

Warszawskie Centrum Numizmatyczne istnieje 21 lat. Szacuje się, że w tym czasie, jeśli ktoś miał złotą dwudziestodolarówkę, to dawała mu ok. 13-14 procent zysku rocznie. Jednak numizmaty, które trafią pod młotek, mają nie tylko wartość kruszcu, ale przede wszystkim wartość kolekcjonerską. Przez to ich cena rośnie w wyjątkowy sposób i nie spada. W co inwestować - w kruszec, czy raczej w rzadkość i wartość artystyczną lub historyczną?

Antykwariat Numizmatyczny Pawła Niemczyka na aukcji 21 października zaoferuje 377 starannie wybranych monet, banknotów, medali i odznaczeń. Znajdą się tam eksponaty z ceną wywoławczą 500-800 tys. złotych. Najczęściej to numizmaty polskie lub rosyjskie. Są legendarne monety, jakich nie ma nawet w Kolekcji Czapskich w Muzeum Narodowym w Krakowie, ani w Zamku Królewskim w Warszawie.

Zgromadzono obiekty najrzadsze i najcenniejsze w poszczególnych epokach, od średniowiecza do dziś. Na przykład denar Bolesława Chrobrego zna każdy Polak, ponieważ przedstawiony jest na aktualnym banknocie o nominale 20 zł. To jedna z najsłynniejszych monet polskich. Ma wyjątkową symboliczną wartość, ponieważ na niej podobno po raz pierwszy pojawił się orzeł jako godło Polski. Troskliwy dziadek może denara kupić na prezent wnukowi, aby uczyć go ojczystej historii (wyw. 20 tys. zł).

Większą wartość kolekcjonerską ma denar typu Venciezlavvs, po drugiej wojnie nie był oferowany w handlu (wyw. 30 tys. zł). Jedyny istniejący na rynku dukat koronny Stefana Batorego z mennicy w Poznaniu z 1586 roku ma cenę wywoławczą 500 tys. zł. Sprzedany w czasach najcięższego kryzysu osiągnął wtedy dwudziestokrotność ceny wywoławczej.

Jest też dukat miasta Rygi, wybity w niewielkim nakładzie w złocie, do dziś zachowały się tylko dwa egzemplarze. Cena wydaje się okazyjna (150 tys. zł), gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że drugi egzemplarz jest w muzeum w Wiedniu, ale muzealny eksponat jest uszkodzony. Unikat ten może zainteresować kolekcjonerów pamiątek związanych z Inflantami.

Na 800 tys. zł wyceniono jedyny zachowany medal toruński wagi 50 dukatów z 1658 roku. Od 200 lat fachowa literatura opisuje i reprodukuje ten jedyny zachowany egzemplarz. To klasyczny obiekt muzealny. Lepiej, żeby trafił do prywatnych zbiorów, bo dzięki temu kiedyś wróci na rynek, aby cieszyć kolejne pokolenia kolekcjonerów lub inwestorów.

Z okresu rozbiorów pochodzi fragment warszawskiej kolekcji monet polsko-rosyjskich i rosyjsko-polskich. Już za 400 tys. zł możemy kupić nienotowaną dotąd w handlu monetę o nominale 5 rubli z 1848 roku z Mennicy Warszawskiej. To dublet pochodzący z Ermitażu. Kolekcjonerzy i muzea na świecie wzbogaciły się, kiedy w latach 20. XX wieku Związek Radziecki wyprzedawał skarby z muzealnych zbiorów, aby ratować upadająca socjalistyczną gospodarkę. Wtedy na rynek wyszła ta pięcioróblówka.

Moneta ma bogatą proweniencję, bo pochodzi ze znanej w świecie amerykańskiej kolekcji Virgio Branta. Potem była w kolekcji w Szwajcarii i w 2000 roku trafiła do warszawskich zbiorów za wysoką, jak się wtedy wydawało, cenę ok. 20 tys. dolarów. Jeśli dziś ma cenę 400 tys. zł i uznawana jest za aukcyjnego pewniaka, to widać, że numizmaty kolekcjonerskie dają istotnie wyższy zysk niż wartość samego kruszcu. Krótko mówiąc, wiedza procentuje najbardziej. Wybitni kolekcjonerzy zdobywają skarby dzięki wyjątkowej wiedzy. Na przykład jest w ofercie niepozorna, malusieńka miedziana moneta, która kosztuje  40 tys. zł. Jest tak nieefektowna, że laik z pewnością zlekceważyłby ją!

Doskonale zachowany jest rubel tzw. familijny - to jedna z najsłynniejszych monet polsko-rosyjskich. Na jednej stronie jest głowa cara, a na drugiej małe wizerunki jego całej rodziny (150 tys. zł).

Są w ofercie monety próbne Polski międzywojennej. Za 200  tys. zł możemy kupić jedyny egzemplarz monety 2 grosze, wybitej w złocie. Moneta pochodzi z kolekcji króla Faruka, władcy Egiptu. W latach 50. dom aukcyjny Sotheby's wyprzedał tę kolekcję, wtedy nasza dwugroszówka trafiła do innych zbiorów. Fascynująca jest historia, jak doszło do wybicia  niewielu monet w złocie w 1926 roku! Dziś są w prywatnych kolekcjach w USA oraz na Zamku Królewskim w Warszawie.

Warto przyjść na wystawę przedaukcyjną i popatrzeć na te skarby o muzealnej wartości. Niektóre monety wyglądają wyjątkowo efektownie. Na przykład wspomniane 50 dukatów wybitych w złocie w Toruniu w 1658 roku ma średnicę 7 cm. To wielkość spodeczka! Z kolei 4 dukaty wyglądają jak nowe, choć wybito je w Oleśnicy w 1622 roku.

Okładkę katalogu aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego, jaka odbędzie się 10 listopada, ozdobi bardzo rzadka międzywojenna moneta próbna z Kopernikiem (40 tys. zł).  Wyjątkową atrakcją dla kolekcjonerów będzie 5 monet Bolesława Chrobrego (15-25 tys. zł). Są tak nieefektowne, że statystyczny obywatel nie schyliłby się po nie. A pieniądze często leżą dosłownie na ziemi. Schylają się po nie kolekcjonerzy, bo wiedzą po co! Numizmatów będzie w sumie 1100, każdy znajdzie coś dla siebie. Warto oczywiście przyjść na pokaz przedaukacyjny, żeby dowiedzieć się, że popularna polska moneta srebrna z kobietą z 1932 roku z napisem „PRÓBA" kosztuje 10-20 tys. zł, a ta sama moneta, ale bez napisu tylko 50-100 zł.

Antykwariat Numizmatyczny Pawła Niemczyka i Warszawskie Centrum Numizmatyczne, oprócz aukcji stacjonarnych, równolegle systematycznie organizują aukcje internetowe. Można na nich równie dobrze sprzedawać numizmaty, jak na aukcjach katalogowych. Z praktyki wynika, że droższe obiekty, czyli w cenie powyżej 20 tys. zł., kolekcjonerzy wolą kupować na aukcjach stacjonarnych.

Warszawskie Centrum Numizmatyczne istnieje 21 lat. Szacuje się, że w tym czasie, jeśli ktoś miał złotą dwudziestodolarówkę, to dawała mu ok. 13-14 procent zysku rocznie. Jednak numizmaty, które trafią pod młotek, mają nie tylko wartość kruszcu, ale przede wszystkim wartość kolekcjonerską. Przez to ich cena rośnie w wyjątkowy sposób i nie spada. W co inwestować - w kruszec, czy raczej w rzadkość i wartość artystyczną lub historyczną?

Antykwariat Numizmatyczny Pawła Niemczyka na aukcji 21 października zaoferuje 377 starannie wybranych monet, banknotów, medali i odznaczeń. Znajdą się tam eksponaty z ceną wywoławczą 500-800 tys. złotych. Najczęściej to numizmaty polskie lub rosyjskie. Są legendarne monety, jakich nie ma nawet w Kolekcji Czapskich w Muzeum Narodowym w Krakowie, ani w Zamku Królewskim w Warszawie.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy