UE nie będzie światową siłą, jeżeli nie będzie w niej Turcji – ostrzega Guenter Verheugen, były wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Przypomniał on (podczas sesji plenarnej „Turcja i Unia Europejska wobec wspólnych wyzwań w zglobalizowanym świecie" na sopockim EFNI), że Turcja już od 50 lat stara się o członkostwo w UE, ale proces ten został zahamowany w 2005 r. – Wówczas niektórzy potrzebowali kozła ofiarnego i stało się nim rozszerzenie Unii – wskazuje Verheugen. Pozytywnie o turecko-europejskiej współpracy wypowiada się również Ludwik Sobolewski, prezes warszawskiej GPW. – Jeśli chodzi o gospodarkę, to nie ma większych różnic między Turcją, Polską i Europą. Jeśli mamy ze sobą tyle wspólnego, to jest to naturalny obszar do kooperacji – twierdzi Sobolewski. – Europa i Turcja wzajemnie się uzupełniają. Można w tym widzieć źródło konfliktu, ale również szansę – twierdzi Cevdet Yilmaz, turecki minister rozwoju. Ostrzega on jednak, że polityczne trudności czynione w procesie akcesyjnym przez Europejczyków zniechęcają tureckie społeczeństwo do UE, a kryzys w strefie euro sprawia, że wejście do Unii staje się dla Turków nieatrakcyjne.