Od ostatniego minimum 18 września, do 10 października notowania poszybowały o prawie 145 proc. do 44 gr. Od tamtej pory trwa jednak mocna przecena. W środę cena akcji spadła o 20,7 proc. do 0,23 zł
Atlantis to firma kontrolowana pośrednio przez płockiego biznesmena Mariusza Patrowicza. Już kilka miesięcy temu doszło do potężnej wyprzedaży części kontrolowanego przez niego za pośrednictwem DAMF Invest pakietu – zaangażowanie zmniejszyło się z 66 do 23 proc. Wartość transakcji wyniosła około 25 mln zł. Wkrótce potem inwestor objął papiery nowej emisji, z powrotem osiągając 66-proc. udział.
Niedawno kilka giełdowych przedsiębiorstw ze stajni Patrowicza zawarło umowy typu lock-up, deklarując, że w przypadku ich naruszenia zapłacą gigantyczne kary sięgające nawet... 25 mln zł. DAMF Invest zobowiązał się, że nie będzie sprzedawać akcji m.in. Atlantisu.
– Zdajemy sobie sprawę, że inwestorzy giełdowi mogą postrzegać spółki z naszej grupy przez pryzmat ryzyka dużej podaży, stąd zawarcie umów typu lock-up, by takie wątpliwości rozwiać – tłumaczył Patrowicz. Nie wykluczył, że okres obowiązywania zakazu sprzedaży może zostać przedłużony. Teraz sięga do końca stycznia przyszłego roku.