Unia Europejska poinformowała, że poprosi rząd Hiszpanii o odzyskanie części sum niezapłaconych w ramach ulg podatkowych przyznanych nabywcom hiszpańskich statków, zakupionych w latach 2007–2011. Decyzja ta może uderzyć w i bez tego kulejący tam przemysł stoczniowy.
Decyzja ogłoszona przez komisarza ds. konkurencji Joaquina Almunię jest wynikiem dwuletniego badania legalności zwolnień podatkowych, które Madryt stosował wobec nabywców statków. Umożliwiły one obniżenie ceny produkowanych w Hiszpanii jednostek o 20–30 proc. Praktyka ta jest, zdaniem Brukseli, niezgodna z unijnymi zasadami dotyczącymi pomocy państwa, które mają na celu wyeliminowanie wspierania przez podatników nierentownych branż lub firm.
Stocznie w dołku
Decyzja UE jest mniej szkodliwa dla hiszpańskiego sektora niż się tego obawiano, ponieważ nie zmusza rządu lub stoczni do bezpośredniego zwrotu jakichkolwiek kwot. Zamiast tego Almunia powiedział, że rząd Hiszpanii będzie musiał ocenić, ile pieniędzy będą musieli zapłacić armatorzy – kwota ta może sięgnąć setek milionów euro. Nie jest na razie jasne, jak Madryt będzie musiał odzyskać pieniądze od armatorów.
Europejskie stocznie znalazły się pod presją w wyniku spowolnienia gospodarczego. Załamanie w handlu światowym w 2009 r. uderzyło silnie w branżę na całym świecie, a liczba zamówień spadła po nadwyżce w latach boomu. Liczba nowych zamówień zmniejszyła się o 20 proc. w ub. roku wobec 2011 r., chociaż ceny nowych statków spadły do poziomów z lat 2003–2004.
Tańsze stocznie azjatyckie: w Japonii, Korei Płd. i w coraz większym stopniu w Chinach, są w stanie budować większość z wielkich statków handlowych, takich jak kontenerowce, masowce i tankowce, podczas gdy europejskie koncentrują się na mniejszych jednostkach, jak wycieczkowce i jachty.