Najważniejszy wpływ na czwartkowe kwotowania złotego, z braku istotnych informacji z naszego rynku, miały wydarzenia na rynkach globalnych. Dolar amerykański, za sprawą znacznie lepszych niż oczekiwano danych z rynku pracy (o liczbie nowych bezrobotnych) cieszył się wczoraj znacznie większym zainteresowaniem niż euro. Kurs EUR/USD spadał po południu o 0,3 proc. do niespełna 1,31.
Na naszym rynku skutkowało to wzrostem kursu PLN/USD o prawie 0,4 proc. do przeszło 3,24 zł. Na drugim biegunie znalazł się szwajcarski frank, który od kilku już tygodni traci do innych walut. Wczoraj w Warszawie jego kurs zniżkował o 0,4 proc. i znalazł się w połowie przedziału 3,42–3,43 zł i był najniższy od miesiąca. Wyjątkowo stabilnie z kolei zachowywały się notowania euro. Kurs wspólnej waluty w ciągu dnia wahał się w przedziale 4,23–4,25 zł, by skończyć w jego połowie, czyli na takim samym poziomie jak w środę wieczorem.
Na rynku międzybankowym, po jednodniowym wzroście, oprocentowanie polskich papierów dłużnych znowu zaczęło maleć. Rentowność obligacji dziesięcioletnich spadła do 3,9 proc., pięcioletnich do 3,29 proc. a dwuletnich do 2,84 proc. (z 2,87 proc. w środę).