Nad tym, jakie są dotychczasowe doświadczenia w relacjach naukowców i przedsiębiorców oraz co zrobić, aby były one coraz lepsze, zastanawiali się uczestnicy poznańskiego śniadania z „Rzeczpospolitą" pt. „Nauka a biznes".
Nie najlepsze doświadczenia
Jak przyznał Adam Góral, prezes Asseco Poland, relacje przedsiębiorców i naukowców pozostawiają sporo do życzenia, choć od niedawna zmierzają we właściwym kierunku. – Po rozpoczęciu transformacji gospodarczej uczelnie zajęły się sobą, a my, przedsiębiorcy, sobą. Stworzyliśmy odrębne silosy gospodarki i nie potrafimy się dobrze komunikować, ale widać już oznaki zmiany podejścia z obu stron – mówił szef największej firmy IT w Polsce.
Zdaniem prof. Tomasza Łodygowskiego, rektora Politechniki Poznańskiej, ocena współpracy nauki i biznesu na pewno nie powinna być skrajna. – Obie strony są odpowiedzialne za edukację i błędem jest jedynie wytykanie drugiej stronie, że coś robi źle – tłumaczył Łodygowski. Podał też dwa przykłady udanej współpracy swej uczelni z firmami Volkswagen Poznań i Phoenix Contact, które potrzebując specjalistów od automatyki i robotyki, ale też chcąc skrócić okres ich adaptacji do realiów przemysłowych, oferują studentom trzymiesięczne płatne praktyki. – Dziś musimy kształcić tak, aby dać absolwentom szanse na rynku pracy. Jest to możliwe, bo tylko ?2 proc. naszych absolwentów nie ma zatrudnienia – podkreślał rektor.
– Nie do końca zgadzam się z tym, że nie możemy sobie wytykać błędów, bo jestem ostatecznym „użytkownikiem" pracy uczelni i mnie jako twórcę oprogramowania krytyka dotyka codziennie i muszę z tym żyć – mówił Góral. Jego zdaniem uczelnie muszą się zastanowić nad profilem wychowanków, choć jak zaznaczył, biznes służy pomocą. Przyznał też, że być może ton dyskusji między sferami nauki i biznesu jest wciąż niewłaściwy. – Może jest tak, że my jesteśmy nierozumiani, a uczelnie się przed nami bronią – mówił.
Zdaniem Iwony Wendel, wiceminister infrastruktury i rozwoju, warto rozpowszechniać model współpracy obrany przez Politechniką Poznańską, bo bezpośrednie kształcenie pracowników już na uczelni przez firmę, która ich zatrudni, wydaje się nawet lepszym rozwiązaniem od kierunków zamawianych. – To, co mnie jednak szczególnie martwi, to separowanie na uczelniach pracowników naukowych, którzy rozpoczęli współpracę z biznesem. Zamyka się im drogę powrotu do badań na uczelni. To poważny problem – mówiła Wendel.