Wielka sztuka bez rodowodu

Cena dzieła rośnie, niekiedy nawet o 50 proc. lub więcej, gdy znane jest jego pochodzenie.

Publikacja: 29.06.2014 20:41

 

Specjalistyczną aukcję falerystyki (odznaki i odznaczenia) na koniec sezonu przygotowała krakowska Desa (www.desa.art.pl). 28 czerwca na licytację trafi 440 rzadkich przedmiotów o dużej wartości kolekcjonerskiej; ceny wywoławcze wynoszą od 10 zł do 6,8 tys. zł.

Do kupienia będzie m.in. rzadka wersja medalu „Za Warszawę 1939–1945". Jest on ażurowy, wybity z brązu, a nie z mosiądzu. Po wojnie, gdy nie było mennicy, oficjalne odznaczenia wykonywały prywatne wytwórnie w różny sposób. Dziś ma to wpływ na ceny. Powinni o tym wiedzieć właściciele zabytkowych odznaczeń. Generalnie antyki warto sprzedawać w renomowanych firmach, a nie pokątnie, gdzie można być oszukanym.

Zakupem rzadkich kajdan rosyjskich z XIX wieku jest zainteresowane muzeum. Skąd na aukcji orderów kajdany?

– Rzadkie odznaczenia są coraz trudniej dostępne. Z konieczności staramy się różnicować ofertę. Dlatego daliśmy na aukcję np. dwie szable wzór 21/22 oraz kajdany, które dotychczasowy właściciel odziedziczył po dziadku kolekcjonerze – mówi Jerzy Majewski z Desy.

Atrakcją aukcji będzie rzadki zbiór ponad stu oryginalnych nakrętek wykonanych przez różnych sławnych grawerów. Są przedwojenne ze Lwowa i powojenne. Wielu kolekcjonerów ma odznaki, a brakuje im nakrętek. Ceny wywoławcze od 30 zł do 400 zł.

Kultowa Osa

Wśród odznak jest też rzadki znak towarowy Warszawskiej Fabryki Motocykli z wielobarwną emalią (cena wywoławcza 500 zł). Umieszczany był na skuterach Osa (dlaczego nie napisano tego w katalogu?). Dziś Osa to kultowy model poszukiwany przez kolekcjonerów pojazdów. Zabytkowe egzemplarze najczęściej nie mają dekoracyjnego znaku z marką skutera.

28–29 czerwca odbędzie się kolejna, największa w kraju, giełda zabytków motoryzacji Moto Weteran Bazar w Łodzi (www.motoweteranbazar.com). Zwykle jest ok. 800 stoisk. Targi to dobra okazja do skompletowania oryginalnych części. Sprzedawane są m.in. pojazdy na co dzień oferowane w internecie. To okazja do porównań. Zdjęcia prezentowane w sieci nie zawsze dobrze oddają jakość przedmiotów.

Debiutant nie powinien kupować pojazdu podczas pierwszej wizyty na targach (odbywają się cztery razy w roku). Zacząć trzeba od gromadzenia wiedzy, poznania źródeł informacji, kolekcjonerów, konserwatorów. Stare pojazdy to często składaki zmontowane z części pochodzących z kilku lub kilkunastu innych pojazdów (tak samo składane są np. szable, lampy naftowe, zegary). Składaki nie mają wartości kolekcjonerskiej, nie da się ich odsprzedać.

Gdy kupujemy stary motocykl czy samochód, musimy uwzględnić koszty remontu i eksploatacji, czasami bardzo wysokie. W oszacowaniu ich pomoże ekspert od zabytkowej motoryzacji. Na piśmie oceni stan pojazdu, jego wartość i poda szacunkowe koszty naprawy. Nazwiska rzeczoznawców zabytkowych pojazdów znajdziemy na oficjalnej stronie Ministerstwa Transportu (jest wśród nich kolekcjoner Tomasz Skrzeliński, www.skrzeliński.com).

Organizator targów i kolekcjoner Jacek Kopoczyński twierdzi, że wśród młodych rośnie zainteresowanie kultowymi pojazdami z czasów PRL, w tym wspomnianym skuterem Osa. Produkowano je w latach 1959–1965. Były polskim przebojem eksportowym (także na Zachód). Zwyciężały w najtrudniejszych rajdach. Produkcję przerwano decyzją polityczną.

Bogaty zestaw polskich przedwojennych i powojennych konstrukcji warto obejrzeć w prywatnym Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach (www.muzeum-motoryzacji.com.pl). W czasie wakacji jest mniej aukcji, ale mamy więcej czasu na odwiedzanie galerii. W warszawskiej galerii Korekta przy ul. Mazowieckiej 11 do 3 lipca trwa wystawa obrazów po  plenerze we Florencji. Zwraca  uwagę malarstwo Szymona Parafiniaka oraz  Jacka Łydżby (średnie ceny ok. 7 tys. zł).

W stołecznej galerii MDM Andrzeja Mikity można kupić elementy wyposażenia staropolskiego dworu. Są poszukiwane przez kolekcjonerów pasy kontuszowe i patriotyczne malarstwo z XIX wieku (np. książę Józef Poniatowski skaczący do Elstery). Za 16 tys. zł kupimy rzadki, kompletny polski samowar z wytwórni Frageta (mosiądz srebrzony).

Fałszywe ?numizmaty

Latem chętnie odwiedzamy również jarmarki staroci. Terminy giełd kolekcjonerskich znajdziemy na portalu prowadzonym przez wybitnego kolekcjonera Ryszarda Kruka (www.kolekcjonerstwo.pl).

– Przedmioty oferowane na bazarach nierzadko kosztują więcej niż porównywalne w renomowanych antykwariatach. Niektórzy bazarowi sprzedawcy chcą wykorzystać nieświadomość wakacyjnych klientów – przestrzega Marek Sosenko, krakowski antykwariusz i kolekcjoner (www.antyki.sosenko.pl).

Z jego praktyki wynika, że najciekawsze obiekty kolekcjonerskie można znaleźć na giełdach w Zakopanem i we Wrocławiu. Na pozostałych przeważają przedmioty, które od dawna nie znajdują nabywcy.

Zapytałem kolekcjonera, czy kupuje na europejskich jarmarkach staroci. Okazuje się, że w 2002 r. w Brukseli wypatrzył przedwojenną srebrną broszkę „Janosik" Henryka Grunwalda.

Plagą wakacyjnych giełd i jarmarków staroci są falsyfikaty. Debiutant nie powinien kupować zwłaszcza numizmatów. Często nobliwie wyglądająca staruszka lub staruszek sprzedają „ostatnią pamiątkę z domu", bo przymierają głodem... Problem w tym, że „pamiątka" na ogół jest falsyfikatem.

Pochodzenie nieznane

Kolekcjonerzy obrazów oraz rzemiosła artystycznego koniecznie powinni przeczytać 53 tom naukowego rocznika „Muzealnictwo". Znajdziemy tam informacje, dlaczego w polskich warunkach trudno jest ustalić pochodzenie tysięcy cennych dzieł sztuki znajdujących się w muzeach. To efekt zmiany ustroju i granic Polski po 1945 r. Tysiące muzealnych eksponatów zagrabiono z poniemieckich ziemiańskich majątków, mieszczańskich domów oraz z muzeów.

Opisane w „Muzealnictwie" problemy dotyczą też krajowego rynku. Pochodzenie antyków najczęściej jest nieznane lub celowo ukryte. Obniża to wartość przedmiotów. Na dojrzałych rynkach znana proweniencja ma z reguły istotny wpływ na cenę.

W krajowych sądach trwają procesy o zwrot muzealiów zagrabionych po 1945 r. Nierzadko są one inspirowane i finansowane przez antykwariuszy. Po wygranych procesach muzealia wypływają na rynek i są sprzedawane na aukcjach.

Rocznik „Muzealnictwo" wydawany jest przez Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów (www.nimoz.pl). Ma nakład 300 egzemplarzy. Mało kto wie o tym bardzo przydatnym źródle informacji.

Ważnym uzupełnieniem lektury są dwa albumy wydane ostatnio przez Arkady w cyklu „Skarby sztuki". Dotyczą muzeów narodowych w Warszawie i we Wrocławiu. Okazuje się, że nawet najcenniejsze skarby znalazły się w muzeach w czasach PRL w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Kiedyś i one mogą wypłynąć na rynek.

Specjalistyczną aukcję falerystyki (odznaki i odznaczenia) na koniec sezonu przygotowała krakowska Desa (www.desa.art.pl). 28 czerwca na licytację trafi 440 rzadkich przedmiotów o dużej wartości kolekcjonerskiej; ceny wywoławcze wynoszą od 10 zł do 6,8 tys. zł.

Do kupienia będzie m.in. rzadka wersja medalu „Za Warszawę 1939–1945". Jest on ażurowy, wybity z brązu, a nie z mosiądzu. Po wojnie, gdy nie było mennicy, oficjalne odznaczenia wykonywały prywatne wytwórnie w różny sposób. Dziś ma to wpływ na ceny. Powinni o tym wiedzieć właściciele zabytkowych odznaczeń. Generalnie antyki warto sprzedawać w renomowanych firmach, a nie pokątnie, gdzie można być oszukanym.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy