Inwestycje. Giełdy europejskie i rynki emerging markets

Najwięcej pozytywnych opinii dotyczy europejskich rozwiniętych rynków akcji. Warto też zwrócić uwagę na Turcję i Indie.

Publikacja: 05.02.2015 13:37

Inwestycje. Giełdy europejskie i rynki emerging markets

Foto: Bloomberg

Hossa na rynkach obligacji dobiega końca, a giełdy straszą inwestorów coraz większą zmiennością. Z kolei trzymanie środków na bezpiecznych lokatach przynosi oszczędzającym coraz niższe profity.

Czy są rynki, na których będzie opłacało się w tym roku ulokować pieniądze? Zdaniem ekspertów zyskowne mogą być inwestycje na rynkach akcji krajów, które są importerami ropy naftowej. Analitycy wymieniają przede wszystkim rynek europejski, ale także niektóre kraje rozwijające się, takie jak: Indie, Turcja, a także Chiny.

– W 2015 r. wysoki wzrost gospodarczy nadal będzie jednym z kluczowych atutów wielu rynków wschodzących. Pomimo spadku tempa rozwoju tak dużych gospodarek, jak brazylijska i rosyjska, wzrost wszystkich rynków wschodzących w ujęciu ogólnym w 2015 r. ma znacząco przewyższyć wzrost rynków rozwiniętych. Region azjatycki najprawdopodobniej będzie wyróżniał się szczególnie dobrą dynamiką napędzaną przez Chiny i Indie – uważa Mark Mobius, prezes Templeton Emerging Markets Group.

Czas na Azję

Niektórzy eksperci obawiają się postępującego spowolnienia gospodarczego w Chinach. Jednak według Johna Forda, dyrektora inwestycyjnego w Fidelity Worldwide Investment, spowolnienie gospodarki państwa środka nie jest złą wiadomością.

– Gospodarka wielkości Chin nie może bez końca rozwijać się w szybkim tempie. To naturalne, że wzrost wyhamuje po jakimś czasie. Natomiast znacznie ważniejsza jest kontrola nad wzrostem zadłużenia, szczególnie w szarej strefie bankowości, czego świadkami jesteśmy obecnie – uważa John Ford.

Jego zdaniem chińska gospodarka jako importer ropy netto już teraz skorzysta na przecenie tego surowca. Natomiast w długim okresie kluczową rolę odegrają reformy, które przekierują chińską gospodarkę z inwestycji na konsumpcję. Do inwestycji w Chinach zachęca też większa dostępność tamtejszego rynku kapitałowego dla inwestorów zagranicznych, a także bardziej prorynkowa polityka rządu i banku centralnego.

Zdaniem eksperta z Fidelity wzrost w Azji z roku na rok jest w coraz mniejszym stopniu napędzany przez eksport, a bardziej przez popyt wewnętrzny. Wiele państw azjatyckich utrzymuje dyscyplinę finansów publicznych, a także zgromadziło duże rezerwy walutowe w stosunku do zadłużenia, co sprawia, że gospodarki są mniej podatne na zewnętrzne wstrząsy.

Kontynuacja hossy

Hitem ostatnich miesięcy była giełda turecka oraz indyjska. Fundusze inwestycyjne operujące na tych rynkach zarobiły w ciągu ostatniego roku średnio ponad 50 proc.

Mimo wysokich stóp zwrotu z akcji notowanych na tych giełdach część zarządzających nadal bardzo optymistycznie postrzega te kraje. Na przykład Alex Tedder ze Schroders rynek indyjski ocenia najlepiej spośród krajów BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny). Ale zarazem dodaje, że trudno w tym roku oczekiwać tak wysokich zysków jak w 2014 r. Jego zdaniem notowania spółek indyjskich mogą skorzystać na reformach nowego rządu, a siłę nabywczą konsumentów będą zwiększały niższe ceny surowców energetycznych; powinno to trzymać w ryzach inflację.

Niektórzy eksperci radzą z dużą ostrożnością podchodzić do krajów, których gospodarki opierają się na eksporcie surowców energetycznych. Chodzi na przykład o Rosję czy Brazylię. W tym roku ceny surowców, choć nie powinny już spadać, nadal pozostaną niskie, co nie będzie czynnikiem wspierającym te gospodarki.

Jednak na przekór opinii większości Jim Rogers, znany amerykański inwestor, postrzega Rosję jako bardzo atrakcyjny, bo wyjątkowo tani rynek. Wzrostu na moskiewskiej giełdzie nie wyklucza też Magdalena Łapsa zarządzająca funduszami w TFI PZU.

EBC pomoże giełdom z Unii Europejskiej

Najwięcej pozytywnych opinii analitycy mają na temat europejskich rozwiniętych rynków akcji. Przykładem rynek niemiecki. Indeks DAX tylko w ciągu ostatnich sześciu miesięcy urósł prawie o 18 proc., a w ciągu miesiąca ponad 10 proc. Zdaniem analityków ten wzrost będzie kontynuowany przynajmniej przez najbliższe miesiące, ponieważ wyceny europejskich spółek są jeszcze dosyć atrakcyjne w porównaniu z amerykańskimi.  Według części ekspertów może to być przyczyną odpływ kapitału z amerykańskich rynków akcji na unijne. Tym bardziej że akcje europejskich firm odznaczają się wysoką stopą dywidendy, a Europejski Bank Centralny w marcu rozpocznie dodruk pieniędzy i osłabi euro, na czym skorzystają eksporterzy.

Na przepływie kapitału do Unii (również z bardziej ryzykownych rynków wschodzących) powinna też skorzystać polska giełda, na której spółki są stosunkowo nisko wyceniane (szczególnie małe i średnie). Dodatkowo naszej giełdzie sprzyja stabilna sytuacja w gospodarce (wzrost PKB powyżej 3 proc.) i niskie ceny ropy. Wydaje się, że przeszkodą utrudniającą ruch w górę indeksów na warszawskim parkiecie może być niekorzystna sytuacja na Ukrainie. Europie szkodzi również niepewność związana z polityką Grecji.

Powiedzieli

Jarosław Niedzielewski | dyrektor Departamentu Inwestycji w Investors TFI

Kluczem do sukcesu inwestycyjnego na rynkach wschodzących (emerging markets) jest selekcja. Lepiej wybierać kraje importujące, a nie eksportujące surowce. Dobrą wskazówką może być też stopień powiązania z gospodarką USA. Jej stabilny wzrost oraz dobre nastroje amerykańskich konsumentów pozwalają z większym optymizmem spojrzeć na możliwość pobudzenia aktywności niektórych emerging markets. Względna siła pokazana w 2014 r. przez rynki takich krajów, jak: Turcja, Indie, Chiny, Tajwan, Tajlandia, Filipiny, Wietnam czy Indonezja, powinna być widoczna również w 2015 r. Głównym zagrożeniem dla takiego scenariusza mogłoby być gwałtowne pogorszenie się sytuacji w niektórych gospodarkach wywołane bądź ucieczką kapitału do USA, bądź nieoczekiwaną dewaluacją chińskiej waluty. Na rynkach rozwiniętych głównym beneficjentem spadku cen surowców powinna być Europa. Dodając do tego rekordowo niskie stopy procentowe, wprowadzenie QE przez EBC oraz znaczące osłabienie euro wobec dolara, dostajemy gotową receptę na wzrost eksportu, poprawę rentowności europejskich spółek i wzrost konsumpcji. Jednak zapał inwestorów w najbliższych tygodniach może nieco ostudzić nowa odsłona greckiego dramatu.

Magdalena Łapsa | zarządzająca funduszami akcji zagranicznych w TFI PZU

Choć wśród inwestorów panują ogólnie dobre nastroje, to uważamy, że 2015 r. będzie kolejnym, trudnym okresem dla rynków rozwijających się. I to mimo relatywnie niskich wycen papierów i wysokich rentowności.

Największe obawy budzą naszym zdaniem Chiny, a w szczególności ich sektor nieruchomości oraz usług parabankowych. Kłopoty Państwa Środka mogą z kolei negatywnie wpłynąć na nastawienie inwestorów do pozostałych rynków wschodzących (emerging markets). Paradoksalnie, ciekawą propozycją inwestycyjną w drugiej połowie roku może się okazać Rosja. Przy założeniu, że nie dojdzie do wprowadzenia kontroli kapitału, a sytuacja na wschodzie Ukrainy będzie się stopniowo poprawiać, Rosja może z powrotem znaleźć się w obszarze zainteresowania globalnych inwestorów.

Po silnych zwyżkach w styczniu na rynkach rozwiniętych spodziewamy się uspokojenia nastrojów. Biorąc pod uwagę fakt, że wyceny spółek na Starym Kontynencie (głównie niemieckich i francuskich) są już wysokie, za naszą zachodnią granicą nie wykluczamy korekty ostatnich zwyżek (tymczasowych spadków). Dużej zmienności należy oczekiwać za oceanem, głównie z powodu wysokich już wycen, presji na wyniki spółek, spodziewanego spowolnienia w Chinach oraz możliwych podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.

Robert Burdach | zarządzający funduszami akcji Union Investment TFI

Większość światowych rynków wschodzących (emerging markets) jest mocno uzależniona od cen surowców oraz bardzo wrażliwa na zmiany kursu dolara. Efekt silnie taniejących surowców może być częściowo zneutralizowany przez mocne osłabienie walut poszczególnych krajów, niemniej kraje i gospodarki oparte głównie na eksporcie surowców mają przed sobą co najmniej kilka ciężkich miesięcy. Z tego względu w 2015 r. pod presją może być np. Rosja, Indonezja, Australia, rynki Bliskiego Wschodu oraz północnej Afryki.

Warto natomiast zainteresować się krajami z dużym deficytem obrotów bieżących, związanym z importem surowców oraz z relatywnie tanią walutą lokalną. Do tych państw zaliczają się m.in. Indie, Tajlandia, Korea, Tajwan i Turcja. Właśnie Turcja jako duży importer surowców energetycznych, a jednocześnie kraj obfitujący w perspektywiczne spółki giełdowe, jest rynkiem o dużym potencjale wzrostu.

Do rynków wschodzących (uwzględnianych w indeksie MSCI EM ) zaliczana jest również Polska, choć pod względem rozwoju oraz postrzegania naszemu rynkowi bliżej do rozwiniętych niż wschodzących. Dla naszej gospodarki, podobnie jak dla rynków europejskich, dobrą informacją jest program luzowania ilościowego uruchomiony przez Europejski Bank Centralny. Osłabi on euro, co poprawi perspektywy eksporterów takich jak np. Niemcy.

Gdzie szukać zysków

W tym roku większość zarządzających funduszami inwestycyjnymi stawia na akcje. Jednak ich optymizm jest umiarkowany – wynika z ankiety Analiz Online przeprowadzonej wśród ekspertów z 15 działających w Polsce krajowych TFI i zagranicznych instytucji zarządzających aktywami.

Eksperci uważają, że przynajmniej w krótkim terminie skup obligacji skarbowych, zapowiedziany w styczniu przez Europejski Bank Centralny, zadziała na korzyść europejskich indeksów giełdowych. Część indeksów ma już za sobą solidne zwyżki, ale wyceny spółek ze Starego Kontynentu wyglądają atrakcyjnie na tle ich amerykańskich odpowiedników. Po pięciu latach hossy za oceanem inwestorzy mogą zacząć przenosić kapitał na inne rynki rozwinięte, na czym skorzystają spółki z Europy. A większa popularność europejskich parkietów może również pomóc polskiej giełdzie – uważają zarządzający. Spółki z GPW na tle ich odpowiedników z rynków rozwiniętych wyróżniają się przede wszystkim niskimi wycenami.

Z ankiety wynika, że zarządzający dobrze postrzegają też azjatyckie rynki akcji. Chodzi o takie kraje jak Indie, Chiny, Tajlandia czy Indonezja. Są to beneficjenci niskich cen ropy naftowej, powinny przyciągnąć do nich zagraniczny kapitał.

Eksperci nie wierzą natomiast w kontynuację hossy na rynku obligacji skarbowych, których ceny są już bardzo wysokie. Najgorsze perspektywy zdaniem specjalistów są przed amerykańskim rynkiem papierów dłużnych.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy