Materiał przygotowany przy współpracy z CITI Handlowy
Uleganie modom w inwestowaniu na rynku kapitałowym może źle się skończyć. Przypomnijmy choćby bolesne konsekwencje mody na fundusze akcji małych i średnich spółek. Największe w historii polskiego rynku kapitałowego wpłaty do takich funduszy przypadły na maj, czerwiec i lipiec 2007 r.; wyniosły odpowiednio 2 mld zł, 1,3 mld zł oraz 1,6 mld zł netto (to więcej niż ostatnio wpływa miesięcznie do wszystkich funduszy przeznaczonych dla inwestorów detalicznych). Wkrótce na światowych giełdach zaczęły się głębokie, prawie dwuletnie spadki.
– Inwestorzy, który wiosną 2007 r. wybrali strategie polegające na inwestowaniu w akcje „misiów", po prawie dziesięciu latach wciąż mają 30–40 proc. strat do odrobienia – mówi Jarosław Przybył, menedżer inwestycyjny w biurze doradztwa inwestycyjnego w Citi Handlowym.
I podaje kolejne przykłady niegdyś bardzo popularnych, ale – jak teraz widać – nietrafionych inwestycji. – Mimo tegorocznego odbicia inwestorzy, którzy w 2011 r. kupili akcje spółek wydobywających złoto, wciąż są 60 proc. na minusie. Świeżego przykładu dostarcza branża biotechnologiczna, dotknięta korektą pod koniec 2015 r. i na początku 2016 r. Inwestorzy, którzy w momencie rozpoczęcia korekty mieli ok. 30 proc. zysku, w ciągu zaledwie kilku tygodni wrócili do punktu wyjścia – tłumaczy Jarosław Przybył.
Jak świat długi i szeroki
Niewielkim pocieszeniem dla inwestorów, którzy sparzyli się na przykład na akcjach polskich małych i średnich firm, może być to, że analogiczne błędy popełniane są przez inwestorów na całym świecie.