W lutym 2003 r. padł rekord – stopa bezrobocia wyniosła wtedy w Polsce 20,7 proc. W listopadzie 2007 r. zmniejszyła się do 11,2 proc. (najniższy poziom od 107 miesięcy). I choć w styczniu znowu wzrosła do 11,7 proc. (taki sezonowy wzrost w miesiącach zimowych jest normą), prognozy są dobre. Zdaniem większości analityków już w lutym powinniśmy odnotować niewielki spadek.
Ponadjedenastoprocentowa stopa bezrobocia dalej oznacza wprawdzie, że bez pracy pozostaje blisko 2 mln osób (w urzędach pracy w końcu stycznia 2008 r. zarejestrowanych było 1813,4 tys. osób), jest to jednak o 1053 tys. osób mniej niż w styczniu 2006 r. Z danych dotyczących liczby pracujących w gospodarce narodowej wynika, że w tym czasie przybyło netto 627 tys. miejsc pracy (liczba pracujących powiększyła się z 14 911 tys. do 15 538 tys. osób).
W znaczącym stopniu do poprawy sytuacji na rynku pracy przyczynił się rozwój krajowych przedsiębiorstw, które odzyskały zdolność tworzenia miejsc pracy. Niewątpliwie jest to efekt naszego wstąpienia do Unii Europejskiej i łatwiejszego dostępu do unijnych rynków zbytu. Wzrostu eksportu nie hamuje nawet mocny złoty; w ubiegłym roku powiększył się aż o 15 proc.
Wzrost ten nie byłby jednak możliwy bez poprawy konkurencyjności firm, do czego przyczyniła się m.in. wprowadzona w 2003 r. obniżka podatku dochodowego dla firm z 27 do 19 proc. Dzięki temu posunięciu oraz dzięki restrukturyzacji firm zostały obniżone koszty działalności przedsiębiorstw, a to umożliwiło zwiększanie płac. Koło napędowe gospodarki: wyższe dochody – wyższy popyt – wyższa produkcja – wyższe dochody, wreszcie, zamiast stać w miejscu, zaczęło się kręcić. Dlatego nasze stopy zmieniły się korzystnie: stopa bezrobocia zaczęła wyraźnie spadać, a stopa życiowa znacząco rosnąć.
Pięknie? No prawie pięknie. Powiedzmy, że tylko ładnie. Bo oprócz rozwoju gospodarczego i tworzenia nowych miejsc pracy na zmniejszenie bezrobocia wpływa inny czynnik – masowa emigracja zarobkowa. W końcu 2006 r. poza granicami pracowało 1950 tys. Polaków, a w końcu 2005 r. 1450 tys. W ciągu 2006 r. wyemigrowało więc dodatkowo pół miliona osób. I to także odciążyło krajowy rynek pracy.