Dobry klimat dla okazyjnych zakupów

Myślę, że jeszcze pół roku potrwa sprzyjający klimat dla okazyjnych zakupów - mówi Krzysztof Musiał, kolekcjoner sztuki

Aktualizacja: 21.01.2010 07:16 Publikacja: 21.01.2010 03:20

Rozmowa z Krzysztofem Musiałem, kolekcjonerem sztuki

Rozmowa z Krzysztofem Musiałem, kolekcjonerem sztuki

Foto: Rzeczpospolita, Janusz Miliszkiewicz JM Janusz Miliszkiewicz

[b]Rz: Kupił pan jakieś dzieło taniej dzięki kryzysowi gospodarczemu?[/b]

Krzysztof Musiał: Mam w sumie ok. 20 bardzo dobrych obrazów Leona Tarasewicza. Ale trzy najlepsze kupiłem dzięki kryzysowi. Wcześniej w ogóle nie były na sprzedaż. Kryzys wpłynął też na wysokość ceny. Tak samo kupiłem trzy bardzo dobre obrazy Tomasza Tatarczyka. Na świecie okazyjnie kupiłem świetny, wczesny obraz Władysława Ślewińskiego. Przedstawia Bretonki wchodzące do kościoła w Pont Aven.

Myślę, że jeszcze pół roku potrwa sprzyjający klimat dla okazyjnych zakupów. Kryzys gospodarczy często działa przede wszystkim na emocje potencjalnych klientów. Nawet jeśli mają nadwyżki finansowe, boją się je wydać na sztukę, ponieważ nie są do końca pewni sytuacji gospodarczej. Sądzę, że ożywienie nastąpi dopiero po wakacjach, kiedy ludzie oswoją się z myślą, że kryzys faktycznie minął. Na świecie był on zdecydowanie głębszy niż w Polsce.

[b]Ma pan w kolekcji ok. 700 wybitnych dzieł sztuki, obrazów, rzeźb, malarstwa na papierze. Pana kolekcja od lat wystawiana jest na czasowych wystawach w muzeach narodowych. Wydał pan do tych wystaw album. Gdzie i kiedy odbędzie się zapowiadana wystawa pana kolekcji na Zachodzie.[/b]

Wciąż nie mam czasu, żeby się tym zająć. To nie może być przypadkowe miejsce. Przygotowanie wystawy, katalogu wymaga długotrwałych negocjacji. Miałem takie propozycje w Szwajcarii.

Pracuję teraz nad przygotowaniem stałej ekspozycji części mojej kolekcji w Muzeum Miasta Łodzi. Będzie to długoterminowy depozyt ok. 120 dzieł powstałych przed 1939 rokiem. Muzeum dostało nowe skrzydło gmachu, które przebudowywane jest do potrzeb eksponowania części moich zbiorów. Na Zachodzie planuję pokazać tylko sztukę współczesną.

[b]Sądzi pan, że pana wystawa na Zachodzie zmieni coś w odbiorze polskiej sztuki, że zaistnieje ona na zachodnich rynkach lub choćby w świadomości tamtejszych kolekcjonerów?[/b]

Niestety, nie sądzę, aby tak się stało. To zadanie dla polskich instytucji rządowych. Gdyby zorganizowano objazdową wystawę, która byłaby wydarzeniem artystycznym i medialnym, w ważnych centrach, jak np. Londyn, Paryż, Mediolan, Zurych, Nowy Jork, byłby to dobry początek poważnego propagowania polskiej sztuki w świecie.

Muzeum w Maladze zorganizowało wystawę obrazów Wilhelma Sasnala, jak piszą tamtejsze gazety: „największego polskiego malarza”. Być może Malaga to byłoby dobre miejsce dla wystawienia także mojej kolekcji?

[b]Prowadzi pan w Warszawie Galerię aTAK, gdzie odbywają się wystawy studentów i niedawnych absolwentów ASP oraz klasyków, jak np. prezentowany obecnie Wojciech Fangor. Rok temu powiedział pan w wywiadzie dla naszej gazety, że pan „trochę dopłaca” do tej działalności. Wywołało to protesty ze strony marszandów.[/b]

Nie za bardzo rozumiem dlaczego. Faktem jest, że niełatwo sprzedaje się nawet bardzo dobra i względnie tania sztuka. Z drugiej strony, mamy w galerii bardzo dobrą frekwencję, średnio 20 – 25 osób dziennie, czyli więcej niż w niektórych muzeach. Nie przekłada się to jednak na sprzedaż, mimo dobrej promocji typu płatne ogłoszenia, przychylne informacje w prasie lub telewizji, plakaty, katalogi i przede wszystkim muzealnej wartości sztuka w ofercie. Podobnie, niestety, jest w wielu innych galeriach.

[b]Dlaczego?[/b]

Z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, z uwagi na niski poziom zamożności społeczeństwa. Przede wszystkim jednak brakuje edukacji, popularyzacji sztuki. Ludzie nie wiedzą, że codzienne obcowanie ze sztuką w domu jest ważne dla rozwoju osobowości.

Mam we Włoszech dom na wsi, gdzie organizuję plenery dla studentów malarstwa. To jest na końcu świata, mieszka tam 300 – 400 osób. Kiedyś w miejscowym kościele zorganizowano koncert pieśni Mozarta. Przyszli prawie wszyscy mieszkańcy, tzw. prości ludzie, m.in. murarze, hydraulicy, elektrycy, których zatrudniałem przy remoncie mojego domu. Wszyscy byli elegancko ubrani i z widoczną radością słuchali niełatwej przecież muzyki.

[b]Powiedział pan kiedyś, że gdyby ze swojej bogatej kolekcji miał zabrać na bezludną wyspę tylko jeden obraz, byłby to portret Franciszka Siedleckiego, namalowany przez Olgę Boznańską. Dlaczego akurat to dzieło?[/b]

Artystka namalowała setki bardzo dobrych portretów. Ale ten obraz jest wyjątkowy! Jest wczesny, bo powstał w 1896 roku, ma wielki format (124 na 90 cm). Jest tajemniczy ze względu na światło w nim zawarte, przez to ma w sobie coś magicznego. Często wpatrywałem się w ten obraz, gdy wisiał u mnie w mieszkaniu, próbowałem poznać sposób jego malowania.

[b]Wyobraźmy sobie eksperyment. Genialny kopista namalował kopię tego obrazu. Czy oglądanie kopii wyzwala takie same przeżycia?[/b]

Nie wierzę w to, że kopista jest w stanie idealnie powtórzyć oryginał! Jeśli jednak wiem, że oglądam kopię, to czar pryska. Ginie gdzieś metafizyka. Dla kolekcjonera ważna jest świadomość, że przed tym konkretnie płótnem stał jego ulubiony artysta, że to właśnie jego ręka go namalowała. Tak więc kopia to nie to samo.

[b]W zeszłym roku minęła zupełnie niezauważona 20. rocznica wolnego rynku sztuki. Jest to bodaj jedyna branża, do której nie wszedł obcy kapitał. Dlaczego?[/b]

Wydaje mi się, że za niska jest średnia cena dzieła sztuki na polskim rynku, a przedsiębiorstwa typu Sotheby’s lub Christie’s mają wielkie koszty własne. Nasz krajowy rynek jest też dość mały. Kupowane są tu w zasadzie tylko polonika, a restrykcyjne przepisy prawne dalej ograniczają wolny obrót dziełami sztuki, np. ich wywóz za granicę. Rozwój naszego rynku hamuje także jego rozdrobnienie. W Londynie są trzy – cztery liczące się domy aukcyjne, w Warszawie jest ich dwa razy więcej. Sądzę, że na naszym rynku powinno dojść do konsolidacji. Tak jak na Zachodzie, gdzie silniejsza firma kupuje słabszą. Zresztą na tym, że jest tak wiele domów aukcyjnych, traci także kolekcjoner. Ja sam przegapiłem wiele obiektów, które chciałem licytować. Poświęciłem się przede wszystkim kolekcjonerstwu, mimo to nie jestem w stanie ogarnąć wszystkich krajowych aukcji, dat, katalogów.

[b][link=http://www.rp.pl/temat/181797.html]Więcej o kolekcjonowaniu sztuki[/link][/b]

[b]Rz: Kupił pan jakieś dzieło taniej dzięki kryzysowi gospodarczemu?[/b]

Krzysztof Musiał: Mam w sumie ok. 20 bardzo dobrych obrazów Leona Tarasewicza. Ale trzy najlepsze kupiłem dzięki kryzysowi. Wcześniej w ogóle nie były na sprzedaż. Kryzys wpłynął też na wysokość ceny. Tak samo kupiłem trzy bardzo dobre obrazy Tomasza Tatarczyka. Na świecie okazyjnie kupiłem świetny, wczesny obraz Władysława Ślewińskiego. Przedstawia Bretonki wchodzące do kościoła w Pont Aven.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy