Zarząd Tauronu planuje przy okazji tegorocznego debiutu spółki na warszawskiej giełdzie wyemitować akcje i podwyższyć jej kapitał o 20 proc. Miałoby to przynieść firmie 3 – 4 mld zł. Ale jak dowiedzieliśmy się od osoby z resortu Skarbu Państwa, możliwe, że spółka będzie musiała poszukać pieniędzy gdzie indziej.
Decyzja o sposobie sprzedaży akcji Tauronu ma zapaść jeszcze w tym tygodniu. Doradcy, pracujący jednocześnie dla MSP i spółki, kończą analizy w sprawie wielkości i zakresu oferty. Według naszego rozmówcy realnie rozważany jest scenariusz, by inwestorom zaproponować jedynie część pakietu akcji spółki należącego do Skarbu Państwa. Minister zapowiadał wcześniej możliwość zbycia od 20 do 25 proc. papierów koncernu.
Ograniczenie oferty mogłoby podnieść cenę udziałów sprzedawanych przez rząd. Choć resort Skarbu Państwa nie chce ujawnić, jaka będzie wielkość oferty Tauronu, to wiadomo, że sprzedaż akcji grupy za kilka miliardów złotych będzie jedną z kluczowych transakcji, które przybliżą SP do celu prywatyzacyjnego. Na 2010 r. ministerstwo założyło osiągnięcie 25 – 27 mld zł ze sprzedaży państwowego majątku. Akcje firm energetycznych są filarem tego planu.
Odejście od planu emisji akcji na podwyższenie kapitału byłoby dużym zaskoczeniem dla rynku i najpewniej dla samego zarządu Tauronu. Jeszcze kilka dni temu szefowie grupy zapowiadali, że w kwietniu złożą w KNF prospekt emisyjny.
Przedstawiciel MSP, z którym rozmawialiśmy, uważa, że nawet gdyby Tauron nie wyemitował akcji, to nie będzie mieć problemu ze zdobyciem kapitału na planowane inwestycje. Zarząd koncernu zapowiadał, że program rozwoju do 2020 r. zakłada wydatki w wysokości ok. 30 mld zł. – Sytuacja na rynku finansowym jest znacznie lepsza niż rok temu, są różne możliwości pozyskania kapitału – tłumaczy nasz rozmówca. – Tauron może wyemitować obligacje lub wziąć przykład z gdańskiej Energi, która uzyskała kredyt z EBI. Poza tym koncern ze względu na niski poziom zadłużenia nie powinien mieć problemów z negocjacjami z bankami komercyjnymi.