Produkcja przemysłowa wzrosła w październiku o 10,6 proc. w porównaniu z październikiem 2006 r. – podał wczoraj GUS. Ekonomiści oczekiwali „tylko“ 9,1-procentowej dynamiki.
Okazało się, że wyższa od prognoz była sprzedaż samochodów, wcześniej ruszył też sezon grzewczy.
– Warto zwrócić uwagę, że mimo symptomów spowolnienia koniunktury w Polsce i w eurolandzie przedsiębiorstwa zwiększają produkcję – mówi Marcin Mazurek, analityk BRE Banku. Ekonomiści szacują, że do końca roku produkcja przemysłu ustabilizuje się na poziomie 7 – 8 proc. Resort gospodarki uważa, że będzie to 9 proc.
Również dynamika produkcji budowlanej w kolejnych miesiącach ma być niższa, choć i w październiku nie była imponująca – raptem o 4,3 proc. wyższa niż rok temu. Wiele wskazuje na to, że boom inwestycyjny nieco ostygł. Coraz większą rolę odgrywa też efekt bazy. Zdaniem ekonomistów jest jednak nadzieja na powrót ożywienia. Produkcja związana z przygotowaniem gruntów pod budowę w październiku wzrosła bowiem aż o 45 proc.
Ceny przedsiębiorstw przemysłowych na razie utrzymują się na dosyć niskim poziomie – wzrosły w ub. miesiącu o 2,2 proc. (a w porównaniu z wrześniem nawet spadły o 0,2 proc.), choć oczekiwania ekonomistów były wyższe z powodu drożejącej ropy. – Na razie umacniający się złoty niweluje podniesienie cen paliw. Ale już w listopadzie ten efekt raczej zniknie – zauważa Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING BSK. Za to ceny w budownictwie rosną szybko: w październiku o 8,6 proc.