Do końca czerwca wydaliśmy prawie 64 mln zł, czyli zaledwie 0,03 proc. z 67,3 mld euro unijnej pomocy na lata 2007 – 2013. „Taki poziom można delikatnie określić jako mało zadowalający. Biorąc zaś po uwagę wyzwania stojące przed Polską, stan ten można określić jako mocno niepokojący” – czytamy w ekspertyzie przygotowanej dla BCC przez Jerzego Kwiecińskiego, prezesa Fundacji Europejskiej Centrum Przedsiębiorczości, byłego wiceministra rozwoju regionalnego. BCC organizuje dziś debatę na ten temat. „Rz” dotarła do ekspertyzy.
– Najbardziej niebezpieczny nie jest sam niski poziom wykorzystania funduszy w pierwszym półroczu 2008 r, ale fakt, że rząd niewystarczająco skutecznie usuwa towarzyszące temu procesowi bariery – mówi „Rz” minister Kwieciński. A za półtora roku Komisja Europejska sprawdzi wydatki w Polsce. Jeśli do końca 2010 r. wydamy mniej niż 3 mld euro, zabierze nam niewydatkowaną część pieniędzy.
W swojej ekspertyzie Kwieciński zdiagnozował dziesięć obszarów, gdzie tkwią najistotniejsze bariery. Najpoważniejsze związane są z otoczeniem prawnym. Chodzi m.in. o konieczne zmiany w ustawie o zamówieniach publicznych czy prawie środowiskowym. Bez zmian nie ruszą inwestycje drogowe czy kolejowe. To tego typu projekty generują największe wydatki i dopóki nie zaczniemy ich szybkiej realizacji, dopóty wskaźniki wykorzystania funduszy UE nie pójdą ostro w górę. Co więcej, Komisja Europejska już zapowiedziała, że nie da ani złotówki na inwestycje przygotowane na podstawie wadliwego prawa.
– Nowele tych ustaw mają charakter priorytetowy – podkreślała jeszcze kilka dni temu Elżbieta Bieńkowska, szefowa MRR.
Drugi typ barier dotyczy otoczenia rynkowego. Szybko umacniający się złoty powoduje kurczenie się unijnej pomocy. Ekspertyza BCC pokazuje, że na dziś po przeliczeniu z euro zmniejszyła się ona o 37 mld zł. Tu jedynym rozwiązaniem jest szybkie wejście do strefy euro. Inny problem to rosnące ceny materiałów budowlanych i usług. Szacuje się, że koszty inwestycji w niektórych obszarach sektora transportu zwiększyły się nawet o 60 proc. Zdaniem ekspertów ceny materiałów i usług mogą w najbliższym czasie wzrosnąć o kolejne kilkadziesiąt procent. Tu warto byłoby dopuścić do zamówień publicznych większą liczbę firm. Trzeba też tak zaplanować prace, by uniknąć kumulacji robót w jednym okresie.