Spadające kolejny miesiąc z rzędu aktywa funduszy inwestycyjnych (w ciągu roku o 40 proc.) skłaniają towarzystwa funduszy inwestycyjnych do oszczędności. Właśnie teraz są one także na etapie tworzenia przyszłorocznych budżetów, które w obliczu giełdowej dekoniunktury muszą być przygotowane nad wyraz ostrożnie. – Nasze główne koszty to budżet marketingowy i osobowy. Tylko w tych obszarach można szukać oszczędności – mówi Zbigniew Jagiełło, prezes Pioneer Pekao TFI.
Niewielka aktywność reklamowa towarzystw pokazuje, że już teraz koszty są silnie ograniczane. Z danych firmy badawczej Expert Monitor wynika, że w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2008 r. fundusze inwestycyjne wydały na reklamę w prasie, radiu i telewizji 33,7 mln zł, czyli ponad dwa razy mniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku (71,9 mln zł).
Dlatego pozycją, która będzie podlegała cięciom, są koszty stałe, a najważniejsze z nich to koszty zatrudnienia. Jednak szefowie towarzystw zgodnie zapowiadają, że nie planują redukcji zatrudnienia. – Fundusze mogą zmniejszyć swoje koszty jeszcze maksymalnie o kilka, kilkanaście procent – twierdzi Marek Mikuć, wiceprezes Allianz TFI.
Według analityków mimo bessy duże i średnie krajowe towarzystwa zakończą obecny rok z zyskiem. W 2007 r. TFI wypracowały 4,4 mld zł przychodów i aż 1 mld zł zysku.
Gorzej może być w przypadku małych towarzystw, które ze względu na niewielkie aktywa i bez pozyskiwania nowych środków mogą przynosić straty. Dlatego coraz częściej decydują się na tworzenie funduszy zamkniętych, przeznaczonych dla bardzo wąskiej grupy inwestorów lub wręcz poszczególnych osób lub firm. Często tego typu fundusze powstają jedynie w celu tzw. optymalizacji podatkowej. – Tworzenie zamkniętych funduszy jest pewnym wyjściem dla małych TFI. Być może nawet jedynym – mówi dr Tomasz Miziołek z Uniwersytetu Łódzkiego.