Zysk netto zmalał niemal o połowę do 83,2 mln funtów (100 mln euro) z powodu drożejącego paliwa (koszty zakupu wzrosły o 66,6 proc., do 708,7 mln funtów), obroty zwiększyły się o 31,5 proc. do 2,36 mld, a przewozy pasażerów o 17,3 proc. do 43,7 mln osób. Przewoźnik zaznaczył jednak, że perspektywy gospodarcze są bardzo trudne i niepewne. Mimo że rezerwacje w I kwartale są większe niż rok temu easyJet zmniejszy w zimie średni czas używania samolotów z 11,6 do dziewięciu godzin dziennie. Zakłada ponadto, że u wielu słabych konkurentów nastąpią redukcje załogi i dodatkowe konsolidacje; swą sytuację ocenia jako solidną finansowo.
Z opinią tą oraz z regułami księgowania, zwłaszcza przy kupnie GB Airways, nie zgodził się Stelios Haji-Iannou (27 proc. akcji) i nie zaaprobował bilansu. Zażądał też wypłacania dywidendy od 2011 r., o ile będzie to możliwe. EasyJet dotąd nie płacił jej wcale, bo inwestował w rozwój.