W Chinach dużo taniej niż w Polsce

Jeszcze kilka lat temu chiński rynek nieruchomości uważano za dość ryzykowny. Dziś jest inaczej. Zachętą dla inwestorów są atrakcyjne ceny i niski kurs juana

Publikacja: 27.11.2008 00:42

Pekin

Pekin

Foto: AFP

Przez pewien czas chiński rynek nieruchomości destabilizowali spekulanci, głównie z Tajwanu. Kupowali na kredyt dużo mieszkań, odsprzedawali z zyskiem i – korzystając z kredytu – nabywali następne lokale. Doprowadziło to do znacznego wzrostu cen, co z kolei spowodowało interwencję rządu. Cudzoziemcom zezwolono na zakup tylko jednego mieszkania. Ceny spadły.

Nie przystopowało to jednak nowych inwestycji. Nadal buduje się bardzo dużo. Poprawia się też standard nieruchomości. Wiele z nich reprezentuje poziom europejskiej klasy A. Bardzo modne jest korzystanie z usług architektów wnętrz z Tajlandii. Jest to światowa ekstraklasa. Zamożni inwestorzy kupują elementy wykończenia od najlepszych producentów.

[wyimek]3 tys. USD tyle płaci się za mkw. lokalu o bardzo wysokim standardzie[/wyimek]

Jeszcze trzy lata temu ponad połowę nabywców wszystkich luksusowych nieruchomości stanowili inwestorzy zagraniczni. Obecnie miejscowi kupują ponad 70 proc. lokali.

Najzamożniejsi Chińczycy zwykle wybierają mieszkania w apartamentowcach, rzadziej w domach jednorodzinnych. Wiele zależy od regionu. W Shenzhen najmodniejsze są apartamentowce na bardzo wysokim poziomie, z kilkoma basenami, pięknymi ogrodami. W kolei w Qingdao, najbardziej europejskim mieście w Chinach, gdzie warzy się najlepsze miejscowe piwo, dużo jest pięknych willi. Wszystkie domy mają skośne dachy. Architektura przypomina Niemcy.

Najpopularniejszym miastem wśród europejskich inwestorów jest ciągle Szanghaj. Szczyci się dziełami największych światowych architektów. Rozwija się bardzo szybko, a miejscowe władze dbają o infrastrukturę. Żyje się tam znacznie wygodniej niż w kompletnie zakorkowanym Pekinie, którego historyczny układ nie jest w stanie przyjąć olbrzymiej liczby samochodów.

[ramka][b]Paweł Grząbka - dyrektor zarządzający w firmie doradczej, CEE Property Group[/b]

Inwestowanie za granicą jest zwykle kuszącą propozycją, szczególnie jeśli ceny są kilkakrotnie niższe niż w Polsce. Chiński rynek rozwija się szybko, rośnie zamożność mieszkańców, a to sprzyja wzrostowi cen nieruchomości. Jednym z powodów atrakcyjności inwestycyjnej tego kraju jest sztucznie utrzymywany od dłuższego czasu zaniżony kurs juana w stosunku do światowych walut. Trzeba jednak pamiętać, że kupno nieruchomości w obcym kraju wiąże się z ryzykiem, bo kurs walutowy nie zawsze zmienia się w kierunku korzystnym dla inwestora. Inwestycje zagraniczne obciążone są więc nie tylko ryzykiem zmiany wartości aktywów, ale także związanym z kursem walutowym. Generalna zasada jest taka, że za granicą inwestycje w nieruchomości powinny być na większą skalę. Koszty zarządzania nieruchomościami są podobne, niezależnie od tego, czy mamy jedno mieszkanie, czy wiele. Musimy przecież wydać pieniądze na podróż, tłumaczy i pośredników. Jeśli wynajmujemy jeden lokal, koszty mogą przewyższyć zyski.[/ramka]

[ramka][b]Najdroższy jest Szanghaj[/b]

Mieszkania w wieżowcach zbudowanych w dwóch dzielnicach Szanghaju: Pudonh (nad rzeką Huangpu) i w okolicach centrum handlowego Xintiandi, należą do najdroższych w Chinach. Ekskluzywne kompleksy mieszkalne, z których każdy jest ogrodzoną, samowystarczalną enklawą, to Thomson Riviera, Rich Gate, Chanter Garden, Jinlin Tiandi i Lakeville Regency.[/ramka]

[ramka][b]Chińska inwestycja Jarosława Wałęsy[/b]

W czerwcu ubiegłego roku media obiegła informacja, że poseł Jarosław Wałęsa (PO) postanowił zarobić na wzroście cen nieruchomości w Chinach. Za 40 tys. dolarów został współwłaścicielem 140-metrowego lokalu w kompleksie mieszkalno-handlowym.Najwyraźniej zrobił dobry interes, ponieważ na stronie internetowej biura poselskiego można obecnie przeczytać, że Jarosław Wałęsa posiada nieruchomość w Chinach wartą 1,6 mln yuanów, czyli ok. 550 tys. zł. źródło: www.polityka.pomorskie.pl/POSLOWIE/walesa.htm[/ramka]

[ramka][b]Windą do metra[/b]

Mariusz Jawoszek, prezes Easy Touch, współwłaściciel spółki giełdowej Pronox Technology

[b]RZ: Prowadzi pan interesy w Chinach już od 14 lat, a dopiero teraz zdecydował się na zakup biura.[/b]

Mariusz Jawoszek: Przez dziesięć lat korzystaliśmy w Shenzhen z lokalu, którego właścicielem jest mój chiński partner biznesowy David Chow. Już od dłuższego czasu myśleliśmy o tym, żeby znaleźć większe biuro, w którym moglibyśmy urządzić show room z prawdziwego zdarzenia. Impulsem stała się informacja o nowej inwestycji zlokalizowanej w centrum miasta w pobliżu prestiżowych budynków i – co szczególnie ważne – z bezpośrednim dostępem do metra. Warto dodać, że w ciągu czterech lat zbudowano tam dwie znacznie dłuższe niż w Warszawie linie metra. Stało się ono najwygodniejszym środkiem transportu w zatłoczonym mieście.

[b]Rozwój Shenzhen to światowy ewenement. W 1980 roku utworzono tam pierwszą w ChRL specjalną strefę ekonomiczną. W błyskawicznym tempie osada rybacka z pięcioma tysiącami mieszkańców zamieniła się w 14-milionową metropolię.[/b]

Według niektórych szacunków miasto może mieć nawet 20 milionów mieszkańców. Choć bywam w Chinach co kilkanaście dni, nadal trudno mi się przyzwyczaić do tego tempa. W zeszłym roku David Chow namawiał mnie na zakup mieszkania. Zabrał mnie w styczniu na plac budowy. Zobaczyłem zupełnie puste pole w pobliżu hotelu Kempinski, co skutecznie zniechęciło mnie do inwestycji. Dziewięć miesięcy później w tym samym miejscu stało nowoczesne osiedle z ulicami wewnętrznymi i obwodnicą. Wszystkie budynki były zasiedlone, a wokół rosły krzewy ozdobne i równo przystrzyżona trawa. Na dodatek zadowolony David powiedział: – Wkrótce zostanie otwarta stacja metra i wszystkie moje mieszkania podrożeją trzykrotnie. Jak już wspomniałem, odległość od metra decyduje o cenie nieruchomości. Jest to znacznie ważniejszy argument niż lokalizacja. Najbogatsi Chińczycy mieszkają w luksusowych apartamentowcach, z których windą mogą się dostać na stację metra.

[b]Ile kosztuje lokal biurowy w Shenzhen?[/b]

W zależności od standardu dwa – trzy razy taniej niż w Polsce. Moja firma zapłaci około 3 tys. dol. za metr kwadratowy biura reprezentującego bardzo wysoki standard. Ciekawostką jest to, że w Chinach biura mają dokładnie takie same ceny jak mieszkania. Dopiero od niedawna chińscy deweloperzy zaczęli budować biurowce na wynajem. Sytuacja na chińskim rynku nieruchomości jest obecnie stabilna, choć przepisy zmieniają się bardzo szybko, nawet raz na kwartał. Decydując się na zakup, warto więc skorzystać z usług wyspecjalizowanej firmy, najlepiej z Hongkongu. Wśród doradców zdarzają się już Polacy.

[b]Jakie są plusy i minusy inwestowania w chińskie nieruchomości?[/b]

Dostrzegam głównie zalety. Ceny są ciągle jeszcze niskie, a mieszkania i biura w dobrych lokalizacjach na pewno będą drożały. W niedługim czasie wzrośnie też kurs yuana w stosunku do dolara. Minus to obawa wyrażana przez niektórych analityków, że w najbliższym czasie ceny nieruchomości mogą trochę spaść. Najlepszym okresem na zakup może być początek 2009 roku.

[b]Jaki wpływ na ceny w Shenzhen ma bliskość Hongkongu?[/b]

– Coraz więcej firm z zatłoczonego Hongkongu przenosi biura do Shenzhen, wiadomo więc, że musi to oznaczać stały wzrost cen. Kilkanaście lat temu podróż z lotniska połączona z kłopotliwym przekraczaniem granicy zajmowała mi kilka godzin. Dziś pokonuję tę samą odległość samochodem w ciągu 20 minut. Obydwa miasta łączy szybka kolej miejska. Niektórzy przedsiębiorcy z Hongkongu nie tylko znaleźli pracowników w Shenzhen, ale przeprowadzili się tam razem z rodzinami.

[b]Co powinno być najważniejszym priorytetem dla inwestorów z Polski?[/b]

– Nie należy ulegać magii niskich cen w nieciekawych lokalizacjach. Główny argument dla inwestora to świetne miejsce – w centrum finansowym, koło najlepszych hoteli. Zasadą tą trzeba się kierować, planując zakup nieruchomości nie tylko w Chinach, ale także w innych azjatyckich krajach, np. w Wietnamie, Indonezji czy na Filipinach. Szczególnie radziłbym wziąć pod uwagę Tajlandię – kraj, który jeszcze nie został należycie doceniony przez europejskich inwestorów. Cudowny i bardzo dynamicznie rozwijający się Bangkok to nadal jedno z najtańszych miast w tej części świata.

rozmawiał Piotr Cegłowski[/ramka]

Przez pewien czas chiński rynek nieruchomości destabilizowali spekulanci, głównie z Tajwanu. Kupowali na kredyt dużo mieszkań, odsprzedawali z zyskiem i – korzystając z kredytu – nabywali następne lokale. Doprowadziło to do znacznego wzrostu cen, co z kolei spowodowało interwencję rządu. Cudzoziemcom zezwolono na zakup tylko jednego mieszkania. Ceny spadły.

Nie przystopowało to jednak nowych inwestycji. Nadal buduje się bardzo dużo. Poprawia się też standard nieruchomości. Wiele z nich reprezentuje poziom europejskiej klasy A. Bardzo modne jest korzystanie z usług architektów wnętrz z Tajlandii. Jest to światowa ekstraklasa. Zamożni inwestorzy kupują elementy wykończenia od najlepszych producentów.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy